środa, 15 kwietnia 2015

Wzloty, upadki, doły, wzgórza, równiny, czyli nasze posłuszeństwo

Od zawsze byłam samouczkiem jeśli chodzi o pracę z psem.
Nidy nie chciałam nikogo naśladować, zawsze chciałam wypracować własną metodę uczenia psów.
Na początku było to coś robienie w kierunku tak zwanego posłuszeństwa sportowego. Wtedy wow ale ekstra. Jak patrzę na to z biegiem czasu, to aż mi wstyd, że popełniałam takie błędy i że podobało mi się "takie coś". Ale, jakoś musiałam się nauczyć, skoro broniłam się rękami i nogami, by nie patrzeć na pracę innych :D

Jakoś to szło.
Lepiej, gorzej, coraz gorzej i znowu lepiej, tak sobie i gorzej.
Coś było nie tak...
No przecież byłam spokojna, cierpliwa - do pewnych granic, to posłuszeństwo wyglądało mniej więcej tak jak innych.
Ale dupa krzywo, tempo wolne przy zmianie pozycji, za duża ekscytacja i ogólnie całokształt pracy był taki sobie.


Niby wszystko okej. Pies idzie? Idzie. Siada, waruje? No tak. Robi "do mnie" i inne duperele. wow. Ale. No właśnie, ale.
Milion ruchów rękoma - dobrze, ze nie odfrunęłam xD
Pochylona postawa ciała. Wymagam od psa, czegoś czego go nie nauczyłam, bo wydawało mi się to oczywiste, że ma siadać prosto... Oczywiste dla Santy był tylko kontakt wzrokowy, który zgubił mnie na samym początku szkolenia. Patrzy? Ale super! Zajebisty pies. No zajebisty, ale potem tego nie doszlifowałam i wyszła krzywa dupa.
A no i szarpanie - nadmierne pobudzanie psa, psa dostatecznie pobudzonego ze względu, ze jest użytkiem i chce pracować. 
Dzięki Ania za zwrócenie uwagi, ja tego nie dostrzegłam, bo przecież psa trzeba pobudzać podczas pracy by nie zgasł.
Tylko, ze mój pies nie gaśnie... Nigdy.

Potem jakoś tak się zaczęło psuć. Wymagałam od psa w sumie tego samego, ale żeby robiła to 100 x lepiej. Ja się zaczęłam złościć, no bo przecież czemu mój zajebisty użytek nie robi czegoś lepiej niż kiedyś? Jest już starsza, długo trenuje i stoi w miejscu. Cudów oczekiwałam, przy tej samej wiedzy i umiejętnościach. Nadal byłam twarda i nie oglądałam filmów...
Coś tam kombinowałam, ale nie wychodziło tak jak sobie zaplanowałam.



Ale była Karolina.
Karolina dołowała mnie skutecznie na każdym treningu xD
 Texas robił wszystko tak dokładnie i wszystko umiał - umiał trzymać koziołek!

Ciągle patrzyłam jak trenują inni na treningach - no wygląda to super, ale jak oni to zrobili?!
I dalej próbowałam, i próbowałam. Aż powiedziałam, że albo nastąpi przełom, albo rzucam to w cholerę, bo ile można się pieprzyć z jednym i tym samym problemem.
Nie rzuciłabym tego, ale musiałam się jakoś zmotywować ;)

Przełom nastąpił, ale to nadal było takie sobie.
Cieszyłam się z treningów - zawsze się cieszę, ale oglądając filmy z nich... Nadal nie było to, czego oczekiwałam.
Wiadomo, były rzeczy, które zajebiście mi się podobały i podobają nadal. Santa była po prostu nieoszlifowanym diamentem, a ja nie bardzo wiedziałam jak się zabrać za to szlifowanie. Kawałek diamentu wychodził piękny, a następny ciut gorszy.


Jakiś czas temu nastąpił przełom, bo ja Marta skusiłam się na obejrzenie filmów z pewnej hodowli i szkoły dla psów. Przeglądałam filmy fajnych psów na potencjalnych tatusiów kolejnych miotów. No ćwiczą rewelacyjnie. Na filmach było słychać emocje. Styl pracy idealnie pokazany.
Potem spojrzałam na filmy szczeniaczkowe. Tak, pierwszy raz patrzyłam jak się uczy pewnych komend. Analizowałam, ćwiczyłam i testowałam na Sancie. I kurde - działa !
Oczywiście podpięłam i przerobiłam to pod swoje metody, ale efekt zadowalający.

Tu jakieś początki mojego oświecenia z przed miesiąca.
Tak, Santa trzyma koziołek!
Dla niedowiarków, co mi zarzucają, że nadal nie umie xD
Aha... nie działa żadna powszechnie wykorzystywana metoda nauki trzymania koziołka na Santę...



A to trening z przed dwóch dni.
Mnie się podoba, ba oglądam to już któryś raz z kolei i nadal mi się podoba ;)



2 maja w Łodzi podchodzimy W KOŃCU do egzaminu OBI 0.
Po maturach PT 1, a potem spróbujemy w PT 2.
Zobaczymy jak bardzo ograniczam Santę </3

3 komentarze:

  1. Uwielbiam patrzeć na sylwetkę Santy! :D Też upierałam się, że zrobię wszystko sama, nie oglądałam filmów, jednak w końcu rozum przyszedł mi do głowy :P Teraz jest znacznie lepiej, a nadal dostosowuję metody pod swojego psa ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Marteł myślał że urodził się treserem :P Ciężkie życie ma ten biedny owczarek z tobą :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Co mówisz w filmiku "domowe obi" do Santy? Fus? :D

    OdpowiedzUsuń