poniedziałek, 31 grudnia 2012

Podsumowując...

Nadszedł 31 grudnia, czas refleksji i podsumowań.
Rok 2012 był dla mnie rokiem udanym, nieco zakręconym, pełnym wzlotów i upadków, ale udanym. W końcu osiągnęła to, o co walczyłam bite dwa lata. Mam Santę. Mojego wymarzonego "łowczarka" ^.^
Od samego początku roku co rusz poznawałam nowych ludzi. Stałam się bardzo otwarta na nowe znajomości. Za nami już parę zlotów, tysiące psich spotkań i kilkanaście nowo poznanych ludzi.

  
Udane wakacje z Julką i Łukaszem.
Pływanie łódką po ławce, czapki marynarza i "kupko-piłko-granie" - nie pytajcie xD
Weekendowe wypady nad jezioro. Przełamanie się Rafika do wody <3
30-sto kilometrowe spacery.
Wspólne nocowanie z psami.
Tak, jest co wspominać ;]


Pamiętam też sukę, ktora miałam zarezerwowaną, która jak się okazało.. rodowodu nie miała.. I ten bulwers "hodowcy", że przeze mnie stracił "setki" klientów na nią O.O
Później szukanie z Moniką odpowiedniej hodowli, ogłoszenia i znalazłyśmy. 
Efekt widoczny.


I co najważniejsze przeżyliśmy koniec świata ! 

2012 rok mogę spokojnie odłożyć do tych udanych. Mam nadzieję, że 2013 rok będzie jeszcze lepszy. Zaczną się wystawy, treningi, egzaminy IPO; PT, wyjazdy ( Poznań z Moniką i Oliwią ^^ ), zlot w Krynicy Morskiej, wyjazd do Czech, Bieszczad, Krakowa, Sandomierza. 
Nowy nabytek Julki - suczka Jack Russell Terrier !

__________________

Życzę Wam Wszystkim udanego nowego roku, pijanego Sylwestra, miłości, zdrowia, i zabawy w przyszłym 2013 roku!


Obrazek

niedziela, 23 grudnia 2012

Pół roku !

Dziś Santa obchodzi swoje "pół urodziny".
Z tej okazji chciałam trochę streścić  jej 6-cio miesięczny żywot i 4-ro miesięczną mękę, którą przechodzimy wspólnie z Rafikiem xD

Byczek :D
 Pamiętam, że jeszcze na starym blogu pisałam, że na Mój szacunek Santa będzie musiała sobie zasłużyć. Że trudno będzie mi się przestawić z pracy z dorosłym obczajonym psem, na niesfornego szczyla, który co rusz wyprowadzał mnie z równowagi - stare czasy...
 I tak, też było. 
Na szczęście mamy to już za sobą, Santa wie czego ja od niej oczekuje, Ja też już wiem jak w niektórych sytuacjach reagować, przewiduję już nawet co jej do tego małego móżdżku w danej chwili może strzelić.


 Santa, szczerze i bez bicia spełnia moje najśmielsze oczekiwania. 
Miała być psem żywiołowym, pewnym siebie, nieustraszonego, chętnego do pracy, tak abym nie musiała się jej prosić, żeby coś zrobiła. Miała być sprawna fizycznie, nie bała się wody, lubiła się tarzać w błocie, bawić z innymi psami. Żeby była idealnym przedstawicielem swojej rasy, tj. popęd łupu, wrodzony aport, wpatrzenie w właściciela, chęć współpracy, nieograniczone właściwościowi fizyczne.


Mamy jeszcze dużo do robienia. Zwłaszcza skakanie na biegaczy -.-
Ale tak to jest całkiem fajnie
   
 I na koniec Pan Joseph :P


czwartek, 20 grudnia 2012

Po co mi drugi pies..?

Czasem wieczorem czytam sobie czyjeś blogi, głównie Border Collie. Niektórzy wybrali BC jako drugiego psa, niektórzy zdecydowali się na pojedynczy egzemplarz. Generalnie jak juz ktoś bierze psa rasy takiej jak BC to ma jakieś założenia - agility, frisbee, pasienie i co tam jeszcze nasza wyobraźnia jest w stanie wymyślić. 

To nic, to norma na spacerze :P

A Mnie po co Santa? Dobre pytanie. Założenia były różne, ale ogólna odpowiedź jest banalnie prosta. Praca. Jak na psa rasy, która jakby nie patrzeć była hodowana pod względem wszechstronnej użytkowości Santa będzie robić dużo i wszystko co jak sie wydaje jest nie możliwe. Tak jak z Rafikiem osiągam niemożliwe i co rusz obalam mity związane z jamniczą rasą, tak z Santą przełamiemy lody i pokażemy, ze nadal są Owczarki z którymi można robić dosłownie wszystko. 

No hej.. ;]
Ale nie kupiłam psa by udowadniać coś niedowiarkom. Santa jest psem długo wyczekiwanym, bardzo dokładnie przemyślanym "nabytkiem", jednak bardzo szybko podjęłam decyzję o jej zakupie. 
Niektórzy wybierają hodowle przez kilka lat, wynajdują w rodowodach najdrobniejsze linie, spokrewnienia i Bóg jedyny wie co jeszcze, a i tak niejednokrotnie wychodzi z tego wszystkiego klapa... No, ale nie moja w tym głowa.

Tutaj byłam piękna i młoda.. ^.^

Santa wywodzi się w prawie 100% linii DDR ( U ojca w 6 pokoleniu pies jest z linii zachodniej ). Bardzo pocieszną sprawą jest gdy hodowcy eksterierów pytają się mnie czy Santa jest ze związkowej hodowli, natomiast trenerzy i większa część właścicieli i hodowców użytków uważa hodowlę Dobrzyków, za hodowlę renomowaną, w rodowodzie Santy same znamienite przydomki. Miło jest słyszeć takie wieści od znających się osób :P

Na razie w planach mamy rozpoczęcie IPO jakoś w styczniu. Gdy zrobi sie cieplej wznawiamy treningi agility już na poważnie, a gdy Santa będzie już po prześwietleniu zaczynamy zabawę frisbee.  
 

sobota, 15 grudnia 2012

Wszystko i nic

Chciałabym napisać o czymś konkretnym, ale nie mam o czym... dlatego dam dużo fotek. Na razie u nas nic się nie dzieje. Żyjemy z dnia na dzień, tłuczemy czołganie się - idzie bardzo opornie,a le Santa umie już czołgać się za ręką, ciekawe ile zajmie nam czołganie na komendę -.-' Mamy całą zimę...




Ostatnio, no wczoraj mierzyłam Santę, bo wydawało mi się, ze stanęła w miejscu, a tu zdziwienie.. podrosła 3 centymetry i teraz ma ok 54 cm w kłębie, przy wadze 19 - 20 kg.




Najprawdopodobniej Rafik w styczniu idzie pod nóż. Będzie kastrowany - wreszcie!
Jeśli sie nie uda, to dopiero w marcu, jednak planujemy to zrobić przed pierwszą cieczką Santy.




 W końcu udało mi się odnaleźć przyjemność we wspólnym obcowaniu w domu z dwoma psami, wcześniej kończyło się to na spacerze i "dajcie mi spokój, bo nie mam czasu". A teraz i zabawy, i komendy, i nawet znalazł się czas na dłuższe spacery. 

Generalnie od kilku dni rujnujemy z Santą mieszkanie przez nasze zabawy. O ile Rafik robił mniejsze zamieszanie uciekając przed wodą, tak Santa.. brak słów xD ( jak obrobię filmik to wstawię )


A teraz zdjecia, które dokumentują zdarzenia bardzo rzadkie - także napatrzeć się i czekać kolejne pół roku do następnych xD




I tak na koniec. Santa za tydzień kończy 6 miesięcy.. Jak to szybko zleciało..

sobota, 8 grudnia 2012

Zmęczenie a nadaktywny szczeniak...

Weekend to jedyny czas odpoczynku po całym tygodniu spięcia. Szkoła, dom, psy i spać. Tak mniej więcej wygląda moje życie od poniedziałku do piątku. Zero wolnego czasu, staram się po szkole trochę zostawać ze znajomymi, wracam po 17. Rzucam wszystko i wychodzę z psami. czasem nawet z nimi nie wychodzę, tylo tyle co na podwórko. Ostatnio nawet z braku czasu poszłam w mundurze do weterynarza xD


No tak, ale widziały gały co brały. Do tej pory śmieję się, gdy przypomnę sobie moją rozmowę z ojcem u hodowcy, gdy krótko mówiąc Santa zniechęcała do siebie normalnych ludzi, no właśnie "normalnych" ;D
Tata: Bierzemy tą? Ale przecież ona nam dom zrujnuje
Ja: Oj tam, jakoś to będzie
Tata: Dobra, bierzemy ją
Ja: Boże co ja robię... xD

Dużo się nie pomyliliśmy - domu jako tako nam nie zrujnowała, bo kto by liczył te wszystkie śmieci powywalane ze śmietnika, zjedzonego kwiatka czy świeczki, zrzuconego chlebaka - do tej pory nikt nie wiem jak ona to zrobiła czy kilka zjedzonych kanapek z bufetu, a tam takie trochę...


Santa nie potrafi sama odpoczywać, ona cały czas musi coś robić. Nawet po 2-3 godzinnym spacerze nie położy się i nie pójdzie spać, widząc ze ja się kręcę po domu. Dlatego ze względu na nią muszę siedzieć przynajmniej tą godzinę na dupie i się nie przemieszczać, bo widzę jak jej się już łapy uginają, żeby tylko pójść spać, ale sama nie, ona musi cały czas przy mnie..

To tylko zabawa, przewijaj dalej xD
 Miałam także nadzieję, że nasz współpraca jakoś zaczyna się układać, że się zaczynamy rozumieć.. a gdzie tam, to dojrzewanie wszystko nam psuje -.-' Fajnie idzie nam chodzenie przy nodze, ale zapomina powoli co ma robić jak mówię "obrót", "tur", lub gdy ją wołam -  na szczęście już się poprawiła, ale był taki dzień, ze jak do słupa gadałam.
Jedyny plus tego jej stawiania się jest taki, ze nie muszę już na nią krzyczeć - bo już wystarczająco się nadarłam na nią i podnosiłam rękę, ze wystarczy, ze się spojrzę i Santa wie o co chodzi, być  moze załapała to też od Rafika, bo suki znowu dostały cieczki a więc nasza współpraca z Rafikiem jest na bardzo dużym minusie, jedyne co Rafik ode mnie słyszy to "zamknij się", "miejsce", "do mnie" - na pieszczoty.


Ostatnio odkryłam także, że w moim domu w niewyjaśniony sposób giną piłki.. Kupiłam jedną - była około 2 miesiące, zginęła, kupiłam następną ze szarpakiem, zginęła na następny dzień, gdy Santa rozwaliła szarpak, kupiłam 3 zginęła po 3 dniach -.-

czwartek, 29 listopada 2012

Dojrzewanie...

Okres dojrzewania jest chyba najuciążliwszym czasem w życiu psa jak i jego właściciela..
Santa zaczyna się stawiać, zapominać jak ma na imię, gdy wołam ją na podwórku i co ciekawe zaczęła "atakować" biegajacych ludzi - za co?!
Czy ja nie moge mieć chociaż raz normalnego psa? Tylko zawsze coś. Dobrze, że to nie jest w geście agresji a w geście zabawy, ale jednak. Skoczyła dwa razy, o dwa razy za dużo.
Sama wymagam od ludzi by pilnowali swoje psy, więc od siebie musze wymagać jeszcze więcej, by dawać przykład innym, a ten pies mi to uniemożliwia. Ale wszystko na spokojnie, damy radę. Na razie staram się unikać tego i wołać ją zawczasu, albo przytrzymywać za obrożę. 


Sancie wyleciały już wszystkie zęby, jest już po wszystkich szczepieniach, jeszcze tylko wścieklizna i powtórzenie odrobaczenia - tym razem mam wypisane każde szczepienie do listopada przyszłego roku ;D
No nie powiem Sancisko podrosło, ma już ok 54 cm w kłębie i waży trochę ponad 18 kilogramów. Marzy mi się, aby urosła tak do 58 - 59 cm ( 60 max dla suk) i nie przekraczała wagi 29 kg ( max 32 kg dla suk ). No i ma 5 miesięcy ;]
Nadal robi wrażenie, jednak teraz bardziej ludzie zwracają uwagę na jej debilne warjacje, na wracanie na zawołanie, na chodzenie przy nodze i uwaloną sierść.. 


Nieraz mam ochotę zabić  poćwiartować tę sukę, nieraz mi się scezoryk w kieszeni otwiera, ale jakoś się trzymamy. No cóż nikt nie powiedział, ze będzie łatwo, zwłaszcza przy tak rostrzepanym szczeniaku. 

Wczoraj wróciłam o dziwo wcześniej ze szkoły ( po 15 jakoś ) no więc korzystająć, że jest jeszcze widno od razu poszłam z psami na spacer. Marzyłam o tym, by chociaż raz wrócić czysta o domu, ponieważ wyszłam w nowych spodniach, a nie chciałao mi się przebierać. Było tak pięknie, zakręcaliśmy już w ostatnią ćwiartkę parku - jeb santa musiała przebiec koło mnie przez kałużę, cała lewa noga w czarne plamki ( spodnie brązowe ). Później chciała podbiec do psa, to ją zawołałam, po czym dałam smaka, Santa szczęśliwa, musiala okazać swoja radość odciskająć piękną łapę na prawej nodze. Później ta ślepota wbiegła mi w nogi i całe spodnie z tyłu uwalone - Fuck YEAH !


czwartek, 22 listopada 2012

(Nie)aktywne psy

Zebrałam sobie zdjęcia z paru miesięcy moich bardzo (nie)aktywnych psów :D

(zdjecia dosyć słabej jakości, robione wieczorem, do tego żelazkiem..)





Prawie mnie nie widać ; >

Śpię...
- Santa wstań, bo idę spać..
Do mnie to było..?

- Nie, do tej obok...

To dobrze.. idę spać dalej..

Człowieku.. zgaś to światło!

sobota, 17 listopada 2012

Moja Myszka i Mój Myszek.

Zacznę może od tego, ze w ubiegłą niedzielę dowiedziałam się, iż mam "prawie owczarka" i "prawdziwego jamnika"  - it's ok !
Uwielbiam "leśnych kynologów" xD


Z moim "prawie owczarkiem" nadal tłuczemy posłuszeństwo i  rozwijamy popęd łupu. Powiem tak.. Santa jest chyba bardziej myśliwskim psem niż Rafik - ta to wszystkie ptaki, reklamówki, liście goni, no wszystko co się tylko rusza. I nie zapomina,że nazywa się Santa :D


Przez ostatni tydzień wiele się nie działo. Jak kiedyś Santa zaprzestała współpracy ze Mną, tak ja przez ten tydzień nie miałam ochoty w ogóle wracać do domu - nie z powodów rodzinnych, a szkolnych. Matko, co ja mówię xD Szkolno-towarzyskich, z przewagą towarzyskich :D
Nadszedł weekend, czas rekompensat. Nasz poranek dzisiaj wyglądał mniej więcej tak:

Godzina 5:40 - Słyszę, że mi coś nad uchem piszczy, wiska się przy łóżku, łapie za ręce.
Udaję, ze mnie nie ma, ale nie wychodzi, więc wołam mamę, zeby z psem na dwór wyszła.
Godzina 6: 44 - Kręci się i kręci, nie da się spać. Wstaję, pies wniebowzięty. Daję jej jeść, bo to jej pora - czemu pies jest skonstruowany na bazie zegarka, w którym nie ma przerwy na dni wolne? Idę spać dalej.
Godzina 7 ( z minutami ) - "No może byś już wstała, bo mi się samej nudzi?" Wstaję. Ogarniam się i jem śniadanie. Patrzę się na Santę, ona na mnie. Co można robić z psem o tak wczesnej porze? Godzina 8 - Spacer.

Godzina 12 - Rafik się ocknął - i to jest pies ideał <3 


 Parę dni przerwy i od razu jakoś lepiej współpracuje się z psem. Chodzenie przy nodze - idealnie wręcz, wałkujemy jeszcze równoległe siadanie bo jeszcze zamacha się tyłkiem w bok, ale teraz krzyczę "siad" jeszcze, gdy idę to psu jakoś lepiej do głowy wchodzi.
Staram się ćwiczyć w rozproszeniach, jeśli chodzi o zabawę to nie ma żadnych przeszkód, jeśli chodzi o komendy to Santa najpierw musi zobaczyć co się dzieje, gdy się ktoś kręci.
 Zęby jej lecą więc i szarpać się nie da tak jak kiedyś. Muszę poczekać. Jutro pojadę na START i kupię jej kości i porozglądam się za posłaniami, bo jak wymieni zęby to czas sprawić nowe posłanie.

Jutro wstawię filmy, bo dzisiaj już mi się nie chce.


piątek, 9 listopada 2012

Park...

Tak.. to był bardzo dziwny tydzień.
Jednego dnia wszystko świetnie, następnego wszystko się waliło, a nazajutrz było jeszcze lepiej niż parę dni wcześniej... - nie lubię szczeniaków, to jak z kobietami...

Po piątkowym treningu zepsuło nam się przywołanie - na szczęście tylko na placu, a to tylko dlatego, ze jakiś mały kundelek zabrał jej ( swoją piłkę, ale ona uznaje że wszystko co piszczy że jest jej, także..) piłkę. Później w geście "zemsty" ( choć psy nie znają takiego uczucia, ale jak patrzę się na Santę, śmię w t wątpić..) polowała na biedną Strzałkę. Musiałam się zwijać i wybrać się na samotny spacer, gdzieś po Konsantynowskich polach. Tam kułam na blachę przywołanie i aport. 

 
W niedzielę okazało się że Santa ma nicienie. Było im tak dobrze u Niej, że postanowiły eksploatować inne tereny i wychodziły z niej góra i dołem... Wet zapomniał o cyklu odrobaczeń... Zrobiłam alarm i w niedzielę jechałam tramwajem specjalnie do Łodzi do weta po tabletki. Po dwóch dniach znów wychodziły robaki, ale już otrute. W środę znów muszę dać jej tabletki. 


Trochę poprawiło nam się chodzenie przy nodze, ale chyba zacznę jeszcze raz od nowa, tym razem zacznę od chodzenia przy nodze na smyczy, bo mnie zaczyna wyprzedzać i wchodzić pod nogi, albo patrzy się przed siebie, a bardziej zależy mi na kontakcie.
Slalom mi się bardzo podoba, i chyba każdemu kto widzi nas w parku ;D
Co moge jeszcze dodać do plusów... ach tak. Przychodzenie. Santa nie przyjdzie do nikogo obcego i nie wykona od niego komendy - przykład - Julka xd
Julka ja zawołała ( ja stałam koło niej) Santa przyszła do mnie, choć jej nie wołałam, a Julka na nią "ciumkała". Podobnie z aportem. O ile w ogóle pobiegła po niego, to przynosiła go mnie. I pomyśleć, ze jeszcze albo już miesiąc temu Santa swobodnie bawiła się z Panią Anią na testach Charakteru...


No tak, jak na Owczarka przystało Santa cały czas musi mieć coś w pysku. Na spacerze by odwrócić uwagę od smyczy ma piłkę na szarpaku i sama sobie ją trzyma, w domu zaś znalazła sobie nowe zajęcie razem z Rafikiem - przynoszenie mi orzechów. Za to Rafik nauczył je sobie otwierać i zjada te " móżdżki" w środku O.O


Jak jestem przy Rafiku to nie w sposób nie wspomnieć o dzisiejszej sytuacji "odważnego jamnika", tylko że odważnego inaczej..
Idę sobie dzisiaj kulturalnie z psami do parku. Na alejce "wejście / wyjście z parku" szły kobity z "ONkiem", agresywnego, bo jakże by inaczej - jeszcze nigdy nie widziałam normalnego ONka u mnie w mieście -.- Ogok nich szedł agresywny kundel, który zamieszkał sobie w parku i na polach nieopodal ( tam gdzie chodzę z psami), oczywiście straż miejska nie widzi w tym problemu,. bo nie atakuje ludzi, znane są  mi przypadki, że pies do ludzi warczał i pogryzł kilka psów, w tym Rafika już parę razy. 
Jak zawsze przy wejściu smuściłam Rafika, normalnie zrobiłabym to samo z Santą ale widzą agresywnego ONka i do tego jeszcze tego kundla zrezygnowałam - na moje szczęście. Kundel podszedł do mnie ( ONek cały czas szczekał i się wyrywał), odgoniłam go i szłam dalej korektując Santę by nie wpatrywała się w psy. Rafik był daleko. Nagle ten kundel ruszył ni stad ni zowąd  na Rafika. Nosz kurw... mać! Rafik stanął dęba. Przyjął pozycję ulegającą. Pies na niego nacierał, Rafik chciał uciec. Zawołałąm go, ten się zatrzymał. Obok psów stała starsza pani ze swoim pieskiem - widach było, że jest przerażona i ni wie co ma robić. Nie robiłam gwałtownych ruchów, przyglądałam się z odległości, powstrzymując Rafa od ucieczki. Niestety po kolejnym natarciu przez kundla Rafik nienarażając się na koleją zajadkę uciekł ile fabryka daje. Powtórzyłam zdanie, którego użyłam wyżej. Wołam Rafika. Zatrzymał się, ale bobiegł dalej. Ruszyłam spokojnie, próbowałam opanować emocje. Było dobrze, dopóki nie doszłam do owego psa, ten ruszył na Santę - no jeszcze tego brakowało! Jak to ja - użyłam swojej tajemnej postawy, której boją się wszystkie psy. Wkurw, postawa dominująca, złość i pewność siebie, odstrasza nawet największego agresora - sprawdzone na każdym kundlu rzucającym się na moje psy psie. Pies uciekł. Pani z przerażeniem pozakażała mi gdzie Rafik zwiał.
- " Tam pobiegł i skręcił za blokami!".
Nic mu się nie stanie, nie zgubi się, jedyne czego się obawiałam to to, ze przebiegnie przez Długa i potrąci go samochód - pies podczas ucieczki ma klapki na oczach. Idę. W między czasie równam oddech i się uspokajam. Wołam : "Rafk!". Skręcam, a tam Rafik stoi sie trzęsie. Zawołałam go, ale nie chciał podejść bo Santa stało koło mnie. Zawołałam jeszcze raz i kolejny. Nie wychodziło, bo zatrzymywał się metr ode mnie. Powiedziałam " stój" i podeszłam go zapiąć na smycz, po czym poszliśmy do parku. Po drodze wyjęłam telefon by od razu dzwonić po policję ( nie miałam kasy by zadzwonić po SM). Niestety kudnla już nie było... Ale uraz pozostał, bo Rafik cały czas był spięty i bał się. W połowie parku wzięłam go na smycz, ale dopiero po wyjściu z parku pies się odprężył.. A Santa jak zwykle miała wszystko w czterech literach xD
Pragnę jedynie zazncazyć, ze każdy normalny i zrównoważony pies stara się uniknąć sprzeczek, co Rafik uczynił, ale chyba kundel nie zna podstawowych zasad kultury w psim świecie..


sobota, 3 listopada 2012

Chwilowy zanik mózgu u Santy. Postępy u Rafika.

Nie wiem jak to się stało, ale w piątek Santa chyba zapomniała, do czego służy mózg...
W tramwaju zachowywała się jak zawsze - położyła się i drzemała przez prawie godzinę, ale po wyjściu z tramwaju  St. wydawała się jakby była w jakimś amoku.. W ogóle nie kontaktowała, mogłam mówić, krzyczeć, prosić ją na kolanach by chociaż zareagowała na swoje imię. NIC. Kompletnie nic. Nawet korekty nie działały, bo przecież ciągnęła jak nigdy. Nie wiem co jej się stało, ale to na pewno nie przez jazdę, może to przez kolejne rozwolnienie.. Najadała się z Rafikiem węgla -.-
Na treningu hmm, było całkiem dobrze, ale gdy przyszła dziewczyna z małym kundelkiem, i zaczęła się gonitwa z piłką, tak skończyło się przywołanie, zapomniała jak ma na imię, a na dodatek bardzo jej się podobało polowanie na Bogu winnego kundelka..
Zwiazku z tym Santa była przywiązana przez pół treningu do płotu, a zajęłam się Rafikiem.
Idzie nam coraz lepiej, Rafik zaczął podążać za ręką i skaczemy już na kilka hopek, razem ze skrętami, no i tunel :D Jedyne co udało się Sancie to sama wchodziła do rękawa -pierwsze co po wejściu na plac to poleciała do tunelu z rękawem.. ach.. dobrze mieć takiego psa, który niczego się nie boi <3

Cześć mogę Cę zjeść?

Ogarniamy z Santą zadek. Wchodzimy na miskę, robimy tez kółka - jeszcze pokracznie, ale ten pies w ogóle jest dziwnie skonstruowany.... Dzięki misce nauczyła się w końcu chodzić do tyłu, na filmiku jeszcze kiepsko to wygląda, ale teraz jest już całkiem fajnie, niestety nie mam żadnego aktualnego filmiku, bo nie mam jak nagrać, tylko tyle co z aparatu, a tam mam ograniczoną  pojemność itp. Jutro postaram się coś nakręcić i wstawić, także bądźcie czujni ;P

Uśmiech w stylu Santy ;D


niedziela, 28 października 2012

Piękna zima tej jesieni....

W tamtym tygodniu ani jednego posta, w ten weekend już drugi. Ale cóż zrobić, gdy za oknem.. śnieg!
W przyszłym tygodniu nie wypadałoby wyjeżdżać ze śnieżnymi fotkami, gdy za oknem jeszcze liście z drzew spadają. Teraz też spadają, ale cicho xD

"Ludzie dopiero... o 10"
Jak się okazało, to była 9, bo dzisiaj zegarki przestawiamy. Santę od samego rana energia rozpierała. Co rusz do zabawy, a jak już wyczaiła, że na dworze jest śnieg to koniec. Założyłam szlafrok i swoje podwórkowe cichobiegi. Biegała jak głupia, zaczepia Rafika. Rzucam je piłkę. Raz, drugi, piąty, dziesiąty.. Nie, no tak to ja nic z nią nie zrobię. Zawołałam psy do domu. Ubieram się ciepło, założyłam desanty od munduru i wyruszyliśmy w stronę pól. Cóż jedno długo-nożne będzie wniebowzięte, a drugie krótko-nożne już trochę mniej zadowolone.
Dotarliśmy na miejsce, a tam bielusieńko, śniegu za kostki. Santa rwie się do śniegu. Uspokoiłam ją i puściłam. Biega jak szalona, w te i z powrotem - jakby pierwszy raz od miesiąca z domu wyszła.
 

 Rafikowi przez ten czas, gdy Santa ciekała jak oparzona odgarnęłam trochę śniegu by mógł tam sobie posiedzieć.


Dzięki śniegowi odkryłam, że mam lewitującego Jamnika i latającego Owczarka!

 


Brudny pies to szczęśliwy pies.. i jego właściciel. O ile Rafik miał tylko brudne podwozie, Santa była cała uwalona w błocie i piachu, ociekała z niej woda, ale to lubię najbardziej :D

Santa zaskakuje mnie coraz bardziej. Ostatnio uczyłam ją slalomu między nogami - bez żadnych starań, bez perfekcji - po prostu nudziło mi się. A dzisiaj Santa prawie, że idealnie chodziła mi między nogami, a i zrobiła pół vault odbijając się przednią łapą robiąc obrót w powietrzu O.O Czuję karierę  w dogfrisbee ^.^

Na następnym spacerze ćwiczyłam z nią zostawianie i aktywna zabawę ze mną bez żadnych zabawek. Ponownie czuję karierę w IPO ^.^
Ja ni wiem takie zachowanie jest dziedziczne czy jak? Pies w wieku 4 miesięcy nie uczony i nie szkolony jeszcze w tym kierunku biegnie, rzuca się i chwyta rękaw jak zawodowiec O.O


___________________________________________________________

Wczoraj dostaliśmy wyniki Testu Charakteru Owczarków Niemieckich uzyskując 27 pkt. na 27 możliwych oraz piękny opis:

 " Bardzo młodziutka suczka. Jak na szczenię w jej wieku umiarkowanie samodzielna i niezbyt kontaktowa wobec ludzi ( przewodnik oraz obcych ). Spokojna, umiarkowanie reaktywna (?), nie strachliwa, umiarkowanie ciekawska, dosyć powściągliwa. Dobry popęd łupu, ładny chwyt, odruch pogoni i chwytania dopiero się rozwija stąd nie jest bardzo nakręcona jeszcze na ten typ zabawy i wykorzystuje jedynie pewne zadatki, które należałoby rozwijać nadal. Zainteresowana aportami, lecz woli je zatrzymać dla siebie, choć po namowach przynosi. "Strachy" przyjęła spokojnie" - Anna Halicka.


Trochę się ustosunkuję do tego. Santa teraz wykazuje o wiele większe zainteresowanie moją osobą, aport już mamy prawie, ze opanowany, sama nawet bierze piłkę i kładzie mi na klawiaturze. Wtedy miała w żołądku rewolucje ponieważ walczyliśmy z problemami trawiennymi, a teraz jak jak dzień do nocy 

___________________________________________________________

A teraz zagadka.
Co zrobić by z takiego ładnego, czystego "pachnącego" psa:


Zrobić brudnego, mokrego i ubłoconego psa:


Podpowiedź: