sobota, 25 kwietnia 2015

Jak uniknąć skrętu żołądka?

Skręt żołądka nieraz spędza mi sen z powiek.
Fakt, że nawet lekarze weterynarii nie potrafią dobrze zdiagnozować przypadłości, w której liczy się czas.
Jakiś czas temu, przez złą diagnozę mój znajomy musiał pochować psa. 
Pies ma największe szanse na przeżycie jeśli otrzyma pomoc chirurgiczną najpóźniej do 6 godzin.
Nawet po operacji zdarzają się powikłania i pies umiera...


 http://www.royal-canin.pl/pliki/MiniSites/owczarekniemiecki/skret.png
 
Objawy:
 
* dyszenie
* ślinienie
* niepokój
* bojaźliwy wzrok
* sztywny, ociężały chód
* nagłe osłabienie
* odruch wymiotny bez zwracania treści żołądka
* nagłe powiększenie jamy brzusznej, szczególnie po lewej stronie
* odbijanie gazów


Szczególnie na skręt żołądka narażone są rasy duże i średnie, z wąską i głęboką klatką piersiową. Pies może mieć to nawet uwarunkowane genetycznie.
Częściej zdarza się to u psów niż suk, a także u psów starszych.

Czynniki zewnętrzne powodujące skręt to min:

- łapczywe jedzenie, wraz z napowietrzaniem się,
- duża porcja na raz
- duży posiłek po głodówce,
- posiłek po wysiłku fizycznym lub przed wysiłkiem.

Ja jestem przewrażliwiona na punkcie skrętu, dlatego Santa ma ściśle wyznaczone co robi a czego kategorycznie nie może robić. Zarówno ona... jak i inni domownicy.

Nasze zasady:

* Jedna dawka dziennej porcji karmy rozdzielona na dwie mniejsze,

*Miski postawione na stojaku, co uniemożliwia nałykanie się powietrza,

*Jedzenie bez pośpiechu,

*Po każdym posiłku pies ma chwile na spokojne chodzenie po mieszkaniu, po kilku minutach lub od razu następuje BEZWZGLĘDNE ułożenie się na swoje miejsce na minimum 2 godziny,

*Przed wyjazdami na treningi itp. zawsze posiłek zjada minimum 2 godziny przed podróżą,

** Ograniczona ilość wody

* Szczupła sylwetka


Santa nie należy do psów, które martwią się o swoje zdrowie. Aczkolwiek powyższe zasady pomagają mi zachować spokój, a Sancie dobre zdrowie.

Santa musi mieć ograniczoną ilość wody, ponieważ jej miska ma 2,8l objetości.
Santa potrafi wypić taka ilość wody na raz... razy 3. Dlatego to ja muszę jej ograniczać ilość wypitej wody po jedzeniu i po wysiłku do 0,5 - 1 l. Poza tymi okolicznościami, Santa ma ciągły dostęp do wody.

Z całego serca polecam nauczyć psa odpoczywania po posiłku. Po jakimś czasie pies nauczy się tego schematu i sam po jedzeniu będzie szedł na drzemkę.

Na koniec Santerski z nad rzeki :>


piątek, 24 kwietnia 2015

Markus-Mühle - RECENZJA KARMY



Nad wyborem tej karmy dosyć długo się zastanawiałam.
Szukałam czegoś w dobrej cenie, ale z przyzwoitym składem.
Santa zżera wszystko, ale niestety nie każda karmę przyswaja prawidłowo.
Karma Markus-Mühle okazała się strzałem w dziesiątkę.

O karmie:

"Wszystkie stałe składniki karmy Markus Mühle zostały zmielone na mączkę. Gwarantuje to zwiększoną przyswajalność tego pokarmu, jak i dokładne połączenie składników odżywczych oraz lepsze zachowanie wszystkich wartości odżywczych podczas tłoczenia na zimno.
  • Drób, dziczyzna, ryba i jaja
    o jakości odpowiadającej normom żywieniowym dla człowieka, dostarczają psu wysokiej jakości białka
  • Z naturalnym błonnikiem
    wspiera dobrą pracę jelit
  • Produkowana metodą tłoczenia na zimno
    dzięki temu zostają zachowane wszystkie witaminy i składniki mineralne
  • Dobre do żucia kawałki w formie okruchów
  • Wolna od mączki mięsnej od samego początku,
    chociaż ustawa ta wprowadzona została dopiero od 2000 roku
  • Bez trudnych do przyswojenia składników roślinnych
    jak kleiki, skorupy, ekstrakty z soi lub pszenicy
  • Bez genetycznie zmodyfikowanych składników
  • Bez środków konserwujących, sztucznych barwników i aromatów oraz ulepszaczy smaku
  • Bez substancji nieorganicznych
    jak np. węglan wapnia czy pył kamienny"

    Dodatkowym atutem karmy jest acticell tzn. specjalnie przyrządzona mieszanka z wyselekcjonowanych owoców, bogatych w substancje czynne biologicznie. Pełnią one funkcję przeciwutleniaczy, chroniąc w ten sposób komórki przed szkodliwym działaniem wolnych rodników i zapobiegając przedwczesnemu starzeniu sie organizmu psa.
    Acticell wspiera pracę układu trawiennego, wspomaga przyswajalność pokarmu oraz wzmacnia układ immunologiczny.
  • Wiśnia z Barbados
    inaczej acerola lub malpigia granatolistna, zawiera mnóstwo witaminy C, wspierając w ten sposób układ odpornościowy organizmu
  • Jabłka
    znane za dużą zawartość cennych pektyn, które są ważnym błonnikiem usprawniającego pracę jelit
  • Banany
    zawierają wysoką ilość potasu - ważnego składnika mineralnego, ponadto cenne witaminy, węglowodany oraz błonnik, pełnią znaczące funkcje w procesie pozyskiwania energii z komórek, niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania mięśni i nerwów, a także dla aktywacji enzymów
  • Gruszki
    podobnie jak jabłka, wspierają pracę jelit. Są bogate w związki mineralne
  • Maliny
    zawierają biotynę, niezbędną dla utrzymania zdrowej skóry, pazurów oraz mocnej i lśniącej sierści
  • Jagody
    zawierające wysoki udział kwasów fenolowych, flawonoidów oraz innych substancji biologicznie czynnych, wpływające m.in. na ostrość widzenia i wzmacniające naczynia krwionośne
  • Chlebek świętojański
    zawiera liczne flawonoidy, kwasy galusowe oraz glikozydy występujące w strąkach tej rośliny – wspomaga trawienie
  • Mango
    wpływa korzystnie na procesy tworzenia się pigmentu warunkującego kolor skóry i sierści, zawarte substancje biologicznie czynne posiadają właściwości antyoksydacyjne, wzmacniające odporność organizmu
  • Papaja
    to bomba witaminowa z tropików, zawierająca podobnie jak ananas, ważny enzym papainę, wspierający trawienie białek. Wspiera również pracę układu trawiennego"

Ideą karmy jest żywienie psa jak najbardziej zbliżonej do naturalnej.
Pokuszę się o stwierdzenie, że przypomina to "suchego BARFA".

Skład:

"sproszkowane mięso drobiowe (28%), pełnoziarnista mąka kukurydziana otwarta, mączka z żwaczy z dziczyzny (8%), nasiona ryżu, mączka z kości z dziczyzny (5%), kiełki kukurydzy, mąka ze słonecznika bulwiastego, mączka z ryb morskich (5%), pulpa buraczana wysuszona, tłoczony na zimno olej lniany, tłoczony na zimno olej rzepakowy, żółtko z jajka (2%), suchy torf, proszek owocowy (2)% ((składający się z: chleb świętojański, ananas, papaja, banan, wiśnia z Barbados, jabłka, gruszki, jagody, mango, maliny), wysuszona mieszanka ziół, olej z łososia, mączka z alg, juka schidigera wysuszona i zmielona.
Wszystkie składniki stałe są zmielone."



Dzisiaj przyszedł drugi worek tej karmy. Uważam, że poprzednie 15 kg spełniło swoje zadanie. Karma świetnie się przyswaja - żebra Santy nie rzucają się już tak bardzo w oczy, jak na innych karmach. Kupy są małe, 1-2 razy w ciągu dnia, nie śmierdzą!
Witalność taka sama jak po karmach z serii sport.
Dla mnie osobiście jest to również karma uniwersalna. Świetnie nadaje się na smaczki podczas pracy, ale także na układanie śladów. Łatwo się łamie, można sobie dostosować wielkość granulek pod psa, bo w worku zdarzają się i wielkie 2 cm kawałki jak i malutki 0,5 cm.



Karma ma bardzo intensywny zapach. Pachnie trochę jak naturalny nawóz... Trudno opisać. Zapach mija po paru dniach od przesypania karmy z worka do pojemnika.
Nie jest on uciążliwy dla kogoś kto lubi takie zapachy ;)

Karma nie jest tłusta, ale mocno się kruszy.
Z opinii innych kupujących tę karmę - zdania są podobne co do pierwszego spotkania psa z Markusem. Najpierw zdziwienie (intensywnością zapachu, "innością" karmy), a potem jedzenie i oblizywanie miski do ostatniego okruszka.



PLUSY

+ Przyzwoita cena,
+ Karma bliska naturze,
+ Tłoczona na zimno,
+ Bez środków konserwujących, chemicznych barwników, sztucznych aromatów i innych polepszaczy smaku i zapachu oraz składników zmodyfikowanych genetycznie,
+ Można ją łamać,
+ Ładnie pachnie,
+ Dobrze się przyswaja.

MINUSY

- Mocno się kruszy,
- Po otworzeniu worka intensywny zapach utrzymujący się parę dni,
- Ze względu na brak chemii w karmie, niektóre psy bardziej przeżywają "detoksykacje" organizmu. Mogą pojawić się krostki na skórze, ropne wycieki z oczu, biegunki, wymioty.







________________________________________________

To moja pierwsza recenzja, nie bijcie jeśli coś jest nie tak.
Jeśli macie jakieś spostrzeżenia, to śmiało pisać w komentarzach ;)

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Recenzje, opisy i takie tam..

Postanowiłam trochę zmienić taktykę bloga.
Chcę zabrać się za recenzje karm, zabawek, akcesoriów... Cóż, nie należę do grupy ludzi, którzy mają obsesję na punkcie kupowania miesięcznie 45 nowych zabawek i 3 karmy na spróbowanie.. ;)
Jak zwykle moja perspektywa działania jest nieco inna.
Ja kupuje inne rzeczy - bardziej trwałe, ekonomiczne i użyteczne. 
Kupuję rzeczy, które są mi potrzebne do naszej aktywności, które wytrzymają szczęki krwiożerczego pracującego ząbkami ONka. Takich, których jeszcze nie znalazłam w żadnej recenzji.

Pierwsza recenzja będzie dotyczyć karmy Markus-Mühle
  

Zauważyłam, że posty odnośnie treningów są "słabo komentowane", aczkolwiek czytane. 
Za to posty " o niczym" najbardziej lubiących przez wszystkich komentowane są zawsze i w sporych ilościach ;)
Wniosek nasuwa się sam...

Zbliża się także okres, w którym pewna część ludzi powiększy swoje stado o pewnego małego psiego mordercę (czyt. użytka), dlatego pojawią się praktyczne posty na temat współżycia z ONkiem, ale na pewno przydadzą się też dla innych posiadaczy psów.

_______________________________


Czekam nieubłaganie na przydomek hodowlany. Niby ma być w maju... Kto obstawia zakłady? :D

środa, 15 kwietnia 2015

Wzloty, upadki, doły, wzgórza, równiny, czyli nasze posłuszeństwo

Od zawsze byłam samouczkiem jeśli chodzi o pracę z psem.
Nidy nie chciałam nikogo naśladować, zawsze chciałam wypracować własną metodę uczenia psów.
Na początku było to coś robienie w kierunku tak zwanego posłuszeństwa sportowego. Wtedy wow ale ekstra. Jak patrzę na to z biegiem czasu, to aż mi wstyd, że popełniałam takie błędy i że podobało mi się "takie coś". Ale, jakoś musiałam się nauczyć, skoro broniłam się rękami i nogami, by nie patrzeć na pracę innych :D

Jakoś to szło.
Lepiej, gorzej, coraz gorzej i znowu lepiej, tak sobie i gorzej.
Coś było nie tak...
No przecież byłam spokojna, cierpliwa - do pewnych granic, to posłuszeństwo wyglądało mniej więcej tak jak innych.
Ale dupa krzywo, tempo wolne przy zmianie pozycji, za duża ekscytacja i ogólnie całokształt pracy był taki sobie.


Niby wszystko okej. Pies idzie? Idzie. Siada, waruje? No tak. Robi "do mnie" i inne duperele. wow. Ale. No właśnie, ale.
Milion ruchów rękoma - dobrze, ze nie odfrunęłam xD
Pochylona postawa ciała. Wymagam od psa, czegoś czego go nie nauczyłam, bo wydawało mi się to oczywiste, że ma siadać prosto... Oczywiste dla Santy był tylko kontakt wzrokowy, który zgubił mnie na samym początku szkolenia. Patrzy? Ale super! Zajebisty pies. No zajebisty, ale potem tego nie doszlifowałam i wyszła krzywa dupa.
A no i szarpanie - nadmierne pobudzanie psa, psa dostatecznie pobudzonego ze względu, ze jest użytkiem i chce pracować. 
Dzięki Ania za zwrócenie uwagi, ja tego nie dostrzegłam, bo przecież psa trzeba pobudzać podczas pracy by nie zgasł.
Tylko, ze mój pies nie gaśnie... Nigdy.

Potem jakoś tak się zaczęło psuć. Wymagałam od psa w sumie tego samego, ale żeby robiła to 100 x lepiej. Ja się zaczęłam złościć, no bo przecież czemu mój zajebisty użytek nie robi czegoś lepiej niż kiedyś? Jest już starsza, długo trenuje i stoi w miejscu. Cudów oczekiwałam, przy tej samej wiedzy i umiejętnościach. Nadal byłam twarda i nie oglądałam filmów...
Coś tam kombinowałam, ale nie wychodziło tak jak sobie zaplanowałam.



Ale była Karolina.
Karolina dołowała mnie skutecznie na każdym treningu xD
 Texas robił wszystko tak dokładnie i wszystko umiał - umiał trzymać koziołek!

Ciągle patrzyłam jak trenują inni na treningach - no wygląda to super, ale jak oni to zrobili?!
I dalej próbowałam, i próbowałam. Aż powiedziałam, że albo nastąpi przełom, albo rzucam to w cholerę, bo ile można się pieprzyć z jednym i tym samym problemem.
Nie rzuciłabym tego, ale musiałam się jakoś zmotywować ;)

Przełom nastąpił, ale to nadal było takie sobie.
Cieszyłam się z treningów - zawsze się cieszę, ale oglądając filmy z nich... Nadal nie było to, czego oczekiwałam.
Wiadomo, były rzeczy, które zajebiście mi się podobały i podobają nadal. Santa była po prostu nieoszlifowanym diamentem, a ja nie bardzo wiedziałam jak się zabrać za to szlifowanie. Kawałek diamentu wychodził piękny, a następny ciut gorszy.


Jakiś czas temu nastąpił przełom, bo ja Marta skusiłam się na obejrzenie filmów z pewnej hodowli i szkoły dla psów. Przeglądałam filmy fajnych psów na potencjalnych tatusiów kolejnych miotów. No ćwiczą rewelacyjnie. Na filmach było słychać emocje. Styl pracy idealnie pokazany.
Potem spojrzałam na filmy szczeniaczkowe. Tak, pierwszy raz patrzyłam jak się uczy pewnych komend. Analizowałam, ćwiczyłam i testowałam na Sancie. I kurde - działa !
Oczywiście podpięłam i przerobiłam to pod swoje metody, ale efekt zadowalający.

Tu jakieś początki mojego oświecenia z przed miesiąca.
Tak, Santa trzyma koziołek!
Dla niedowiarków, co mi zarzucają, że nadal nie umie xD
Aha... nie działa żadna powszechnie wykorzystywana metoda nauki trzymania koziołka na Santę...



A to trening z przed dwóch dni.
Mnie się podoba, ba oglądam to już któryś raz z kolei i nadal mi się podoba ;)



2 maja w Łodzi podchodzimy W KOŃCU do egzaminu OBI 0.
Po maturach PT 1, a potem spróbujemy w PT 2.
Zobaczymy jak bardzo ograniczam Santę </3

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Testy Psychiczne i Przegląd ON

Kolejny "niesamowicie" trudny etap zdobywania uprawnień hodowlanych za nami.
Wczoraj wybraliśmy się do Wrocławia, bo w Łodzi nie ma co liczyć na jakiekolwiek dociągnięte do końca egzaminy i testy...
Ku zaskoczeniu wszystkich - werbelek proszę - RONI Dobrzyków uzyskała wczoraj maksymalną ilość punktów na Testach Psychicznych oraz po spełnieniu pozostałych wymogów (tj. dwóch wystaw ) zostanie SUKĄ HODOWLANĄ. 
Wowowowoowowow.
Te "testy" były co najmniej... żenujące... Chociaż w sumie psy, które brały w nich udział były gorsze.
Moim zdaniem te testy nie nakładają na psie żadnej presji, no może moment, kiedy pozorant rzuca się na przewodnika.
Chyba jasne, że większość psów nie dały rady psychicznie ogarnąć tego co działo się na placu?
Oczekiwałam czegoś bardziej wystawiające na próbę ćwiczenia. 

Pierwsze na liście byłyśmy my, wiec powinnyśmy pierwsze zaczynać ćwiczenia. Paradoksalnie, tylko przy ataku pozoranta weszłyśmy pierwsze, bo później wszyscy wpychali się na chama, jakby od tego zależało ich życie...

Najpierw weszliśmy na plac, pochodziliśmy w kółko, padły 2-3 strzały...... No, niektóre psy wpadły w histerię i zaczęły drzeć japy.

Pierwszym - nazwijmy to ćwiczeniem - był pozorowany atak na przewodnika. Najpierw pozorant sprawdzał czy pies zna rękaw. Hmmm nie trudno było o interpretację rzucania się i szczekania Santy do pozoranta ;) Generalnie coś niecodziennego. Zdziwienie na oczach innych zdających i uśmiech sędziego - w końcu normalny pies.
Następnie pozorant zaatakował mnie, realnie dostałam pałą po plecach xD 
Dobrze, ze pozorant miał rękaw, bo by go Santa chyba rozszarpała hahah
Potem zostawiłam ją samą, również ładnie chwyciła rękaw, nawet puściła na komendę - uczyła się jej 2 tygodnie temu :>

Moim ulubieńcem na tych testach był pies, który prawie się posikał ze strachu gdy pozorant do niego podszedł... Były też (prawie wszystkie) psy, które tylko patrzyły jak pozorant kopie i pałuje ich przewodnika xD
Komedia...

Potem było najlepsze ćwiczenie, jakie kiedykolwiek widziałam hahahah
Zostawienie psa kilka metrów przed prostą linią ludzi, którzy stali od siedzie w odstępach 1,5-2 m i pies miał przybiec do przewodnika, który stał kilka metrów za ludźmi.
Tak, tu też niektóre psy miały problemy...

Ja sobie weszłam na luzie z Santą, dałam waruj - pacnęła na glebę - poczekała jak sobie pójdę daleko za ludźmi. "Do mnie"... i wypruła dzidę niczym mustang biegnący po dzikiej dolinie.


Potem nastąpiła ocena eksterieru.
Santa idealnie zmieściła się we wzorcu 60 cm.
Czyli jednak umiem zmierzyć psa, a nie tak jak mi ktoś kiedyś mundry powiedział, ze tylko sędzia ma prawo powiedzieć mi ile mój pies ma wzrostu xD

Dostałam taką fajną kartę oceny wartości hodowlanej, gdzie mam napisane że mój piesek jest zrównoważony :3
Jest wysoka i średnia (wzorzec ON przewiduje wszystkie proporcje jako średnie).
Głowę ma suczą, proporcjonalną do tułowia, oko ciemne, zgryz nożycowy, pełny, uszy stojące, dobrze osadzone.
Tułów - dobrze zaznaczony kłąb, grzbiet mocny, zad długi, nieco ścięty.
Ogon dobrze osadzony i noszony.
Kończyny przednie i tylne dobrze kątowane.
Wykazuje dobrą mechanikę ruchu, szata dobra.

Owczarka mam wzorcowego, oczekuje oceny doskonalej na CACIBIE w Łodzi :D


Poza placem Santa poznała swoich owczarkowo-użytkowych towarzyszy. Poznała swoją pierwszą niespełnioną miłość. Pierwszy zawód miłosny, gdy matka nie pozwala spotykać się z chłopakiem xD

Ja poznałam fajnych ludzi, których znałam z fb. Oczywiście Santa była rozpoznawalna od pierwszego wyjścia z samochodu :D

Akurat byli to ludzie, którzy mieli dużo wspólnego z matką Santy - Ginger. Fajnie słuchać, jaką zrównoważoną, wierną i spokojną ma Santę matkę. Poza tym mocna i dynamiczna w pracy. Dokładnie takie potomstwo daje Ginger.


sobota, 11 kwietnia 2015

Rewirowanie

Wczoraj spotkaliśmy się z Patrykiem Krajewskim, by poćwiczyć elementy obrony w czasie rewirowania.
Bardzo przeszkadzało mi, to że Santa po tej zimowej przerwie w treningach nie mogła się od razu wbić w rytm oszczekania, a gdy już załapała rytm, to zacinała się przy 20 szczeknięciu.

Patryk jest ekspertem od rozwiązywania problemów, więc szybko znalazł na to lek i go zastosowaliśmy. Jako, że Santa lubi ze mną współpracować poszła na ten układ i po paru minutach ćwiczeń jej oszczekanie było bardzo płynne, szybkie i co najważniejsze wbijała się w rytm prawie od razu. Prawie - 1,2,3 szczeknięcia były nierówne. 

Spokojne odkładanie rękawa i obserwowanie pozoranta.

Jak już nieraz pisałam Santa jest "maliniaczą suką". "Ona jest za bystra na schemat". "Będzie kombinować. Dokładnie wie, gdzie i kiedy jest nagroda"

W obronie popadłyśmy z Santą w schemat i stąd wziął się nasz problem z możliwością wyrwania się przy wychodzeniu z namiotu, ponieważ nagroda jest dalej, po warowaniu. 

Santa musi się nauczyć słuchania mnie, bo tylko dzięki temu będzie wiedzieć kiedy dostanie nagrodę. Niby proste, ale jak się robi schemat, to pies robi na pałę i na pamięć, wiec ma w dupie co do niej mówię, a na egzaminie "może się nie wyłamie i nie wyrwie do pozoranta, ale przy tak bystrej suce, która doskonale wie, że TERAZ TRZYMA JĄ SMYCZ może być różnie". A jak wszyscy wiemy - Santa zawsze ma swój pomysł jak mi dokopać do tyłka :D


Drugim problemem było właśnie wychodzenie z kryjówki, które stało się mechaniczne - schematyczne. Chcę to wyeliminować, bo gdy nie będę miała smyczy jest spore prawdopodobieństwo, ze Santa się wyrwie, bo nie słucha co do niej mówię, tylko działa schematem. "Szybko do warowania bo chcę nagrodę".
Miałam wybór, albo wałkować to schematyczne wychodzenie i zwiększać pewność, że pies mi się nie wyłamie, albo zacząć od początku dłubać naukę słuchania mnie przez psa. Oczywiście wybrałam opcje drugą, bo fakt, iż Santa jest przygotowywana tylko do egzaminów IPO, nie znaczy, że chcę trenować na odwal się, bo na odwal się to już mogę iść zdać egzamin, bo cały schemat mamy zrobiony...


piątek, 3 kwietnia 2015

Zaczynamy sezon

Wczorajszym treningiem rozpoczęłyśmy z Santą sezon treningowy. Miałam nadzieję trochę bardziej skupić się na szczegółach, ale pogoda sobie lekko mówiąc zakpiła z nas -_-


Postawa Puszka mówi sama za siebie :(

Ogólnie mówiąc nie było najgorzej. Santa trochę wyła, ale na to byli wszyscy przygotowani, więc nikt się nie denerwował... Nawet ja! No bo przecież postanowiłam, że wszystko bez nerwów - Santa nie jest jedyną wyjącą frustratką wśród użytków :D 
Poza tym jej wycie bierze się z półrocznej przerwy oraz pogody - bądź co bądź nie jest to super pogoda, gdy cieniutkie łapeczki marzną od godziny 12, a zaczęliśmy o 14:30 ...
Drugie wejście było lepsze, bo kiedy Santa już zamarzała - zresztą ja też - zjawił si Piotrek wiec miała możliwość odmrożenia się i wyciszenia.

Bez zarzutu zrobiła rewir na dwa namiotu. Musi ćwiczyć oszczekanie, bo zacina się mniej więcej przy 20-30 razie.
Wychodzenie z namiotu też do lekkiej poprawy - tzn wyprzedzanie.
Przekierowanie super.
Chwyty... miodzio <3

Z powodu zamarznięcia Karoliny nie mam zdjęć.