czwartek, 29 maja 2014

Spotkanie z ciocią Anią.

  20 maja przyjechała do nas Ania Halicka.
 Popatrzyła, pogadała, pokrzyczała i udzieliła cennych rad.
Ze względu na to, że od soboty byłam z Santą "pokłócona", a jej zachowanie było niewiarygodnie niesantowe, że aż mnie to dziwiło, bo od czasów buntu nie spotkałam sie z tym, żeby Santa odpłynęła tak daleko. Ale widocznie da się żyć bez mózgu.. 

We wtorek było już nieco lepiej, ale to nie było jej 100 % i czuję sie niefajnie, bo zawsze jak ktoś fajny przyjeżdża, to Santa odwala numery :negatyw: 

Nie ma co wypominać, trzeba pamiętać, żeby nie denerwować się na placu i zapamiętać do czego ma się jakie komendy. Niemniej jednak ćwiczymy i korzystamy z rad. Ćwiczenia z czekaniem przy smaczkach na dłoni stosujemy przy każdej okazji podarowania Sancie jakiegoś bonusu smakowego.
W sumie teraz tak się zastanawiam po co ja nakręcałam nakręconego psa na piłkę >.< skoro Santa na każdą moją reakcje podczas treningu jest już nabuzowana pozytywnymi emocjami... Ale takie mi zostały przyzwyczajenia z poprzedniej szkoły.

Trochę znowu nam się popsuli równe chodzenie, na razie się za to nie biorę, bo wcześniej było za gorąco, potem deszcz, a teraz korzystamy z frisbee, by naprawić relacje, bo tego uczymy się na pewnym luzie, bez presji i 100% skupienia i dokładności. Trzeba ją trochę rozkręcić, by potem znowu przykręcić na obi.

"Ja nie widziałam specjalnie żadnych problemów ze strony Santy, dawała z siebie ile mogła w tym upale i starała się jakoś ogarnąć sprzeczne sygnały Pańci... :D Myślę że jej spadek formy to kwestia upałów (i zmienności pogody gwałtownej), wprowadzenia haskacza do stada oraz oczywiście jak to zwykle bywa - przewodniczki. Także myślę, że warto cofnąć się kroczek w tył, odłożyć nerwy na bok, że przecież "już było lepiej", a tu cofka. Bo jeśli pies się stara nas zadowolić, a mimo to nie uzyskuje 100% akceptacji, to zaczyna popełniać coraz więcej błędów i znów coraz więcej małych nieporozumień na linii człowiek-pies. I się koło zamyka. Myślę też, że warto przed każdym treningiem przeanalizować sobie co dzisiaj chce się przećwiczyć. Co utrwalić, co zacząć robić. Również listę tego, co będzie niezbędne do treningu i nic nie zapominać jak już się stoi na placu - by mieć to pod ręką jak potrzebne. Warto również sobie na sucho przemyśleć z czego się składa nasz trening (rozgrzewka, łatwe ćwiczenia / trudniejsze ćwiczenia /przerwy / przerwania ćwiczenia / nowe elementy, zakończenie). I czy każdy z tych elementów jest logiczny i czemu ma służyć.
Santy na piłkę przecież nie trzeba nakręcać. Z minusów zwiększa to ryzyko kontuzji, nie jest zgodne z łańcuchem łowieckim, marnotrawi energię psa już na początku, zwłaszcza jeśli jest upał. No i piłeczka to szybkość, ale dokładność spada. A na początek z reguły jednak wyrabia się dokładność i precyzję, a potem stopniowo do już utrwalonych elementów dodaje dynamiki. Można i od dynamiki zacząć, ale "rzeźbienie" jest o wiele trudniejsze, a potem pojawiają sie pytania "pies robi szybko, ale niedokładnie, co zrobić żeby..." 
Myślę że dziewczyny mają ogromny potencjał, ogromne chęci, reszta to kwestia odpowiedniego ukierunkowania :lool: "


Uczymy się kolejnych figur fristajlowych (freestyle), bo na przyszły sezon DCDC.
Tym razem uczymy się dog catch, czyli złapania psa w locie z dyskiem. To znaczy Santa już to ogarnia, teraz musimy sie zgrać a ja opracować plan jak złapać 27 kilogramowy pędząca Myszunię, co nie jest łatwe...  
Wczorajszy bilans to obite prawe udo, zbite kolana, opuchnięty palec... Dzisiaj tylko doprawiłam sobie nogę... ale było warto.. :D

Z figur i rzutów potrafimy już:
- backhand,
- overy (nad nogą przy ziemi, wysoko pod kątem prostym, nad brzuchem, uczymy sie z pleców),
- flip,
- wskakiwanie na ręce, plecy i nogi, jak uda mi się ja utrzymać to w planach jeszcze stopy,
- dog catch,
- wszelkie sztuczki...
A teraz jak wygląda nauka dog catch:


A to efekt końcowy + flip:


środa, 14 maja 2014

Stado nam się powiększa !

No i w końcu nastał czas, gdy nasze skromne stadko, czytaj: samotna Santa i obrażony na świat Rafik, powiększą się o nową, młodą i świeżą krew :D
Jaką? Dowiecie się w weekend !
Kto wie, niech siedzi cicho.. Niespodziewajka dla innych..


niedziela, 4 maja 2014

Dobry czas !

Nawet bardzo dobry !
Jak wracać do formy to na pełnej mocy. Lepszego efektu niż sobie wypracowujemy aktualnie z Santą nie może być. Wszystko systematycznie idzie do przodu, nie cofamy się tak jak wcześniej.
Santa weszła w wiek, w którym stabilizuje się psychicznie i zaczęła w 100 % egzekwować to czego od niej wymagam.

Moja Myszka ma już prawie 22 miesiące, za chwile stukną jej dwa lata. Przyszedł czas by się sprawdzić, co przez te 1,5 roku dłubałyśmy sobie na treningach. Co dały wzloty i milion upadków. Co dały załamania, nerwy, smutek i łzy, aż w końcu rezygnacja. 
29 czerwca wraz z Zulusem, Hańczą, może Texasem Santa będzie zdawać egzamin BH. Następnie przejdziemy testy psychiczne i przegląd hodowlany.
A jeśli ktoś jest bardzo ciekawy i ma chęć zobaczenia nas na wystawie jak się pogrążamy ( bo przecież po co kłusować.. gonić galopem ! ) to zapraszam serdecznie 25 maja do Gostynina !

Nie taki brzydki użytek jak mówią :D
______________________________________

A teraz przyszedł czas na to co lubię najbardziej, a mianowicie TRENING.
Niczego mi tak nie brakowało jak wspólny trening w dobrym gronie znajomych.
Od jakiegoś czasu mamy z Santą dobrą passę, więc byłam dobrej myśli i obudziłam się sama chwilę przed budzikiem. Co śmieszne miałam sen, w którym szłam z Santą na trening i przed wsiadaniem do tramwaju zapytałam sama siebie czy wszystko wzięłam - wzięłam wszystko, zapomniałam tylko psa xD
Na szczęście w realu tak nie było - przed wyjściem z domu spojrzałam czy wzięłam psa :D

Trening zaczął się nietypowo, bo od obrony - zawsze pierwsze jest posłuszeństwo. 
Najpierw 4 miesiace zimowej przerwy, potem jeden kluczowy trening, który zmienił bardzo dużo w mózgu Sanciora, i znowu 2 miesiące przerwy. Santa nie zapomniała o najważniejszej lekcji w jej życiu i pokazała, ze się rozwija do przodu, a nie do tyłu :)
Zaczęła już całkiem sensownie oszczekiwać pozoranta w namiocie. Bardzo fajne było przekierowanie, z którym był największy problem, ale gdy zajarzyła czego wymagam zaczęło to wyglądać nawet przyzwoicie. No i jest spokojniejsza, ale raz czy dwa włączył jej sie  "nerwus", ale dało sie ją szybko wyciszyć na rękawie. Generalnie praca nie idzie na marne, a zabawa jest przednia !


Potem był schemat do BH. Przeszłyśmy cały bez zastrzeżeń. Bez pomyłek, bez żadnego "ale" Santy, bez dekoncentracji - 100 % skupienia. Grupę zrobiła bardzo fajnie. jedyne tylko co mnie troszkę zdenerwowało, to to, że juz ładnie puszczała piłkę a jak dostała piłkę w nagrodę w grupie za przejście pierwszej części schematu zawiesiła się, zacisnęła szczęki.. wyłączyła się na piłce. Co geny to geny -_-
Odłożenie zrobiła idealnie - po prostu sie zrelaksowała, odpoczywała, a ja sobie poszłam. Nawet nie musiałam na nią patrzeć, aczkolwiek nagradzałam słownie co jakiś czas... żeby nie przysnęła :D

Jutro wstawie film, bo jest wstawiony na FB, a jak ktoś nie ma pani Haliny w znajomych to nie obejrzy.