Po co mi ten pies?
Po co mi ten pies? Po co mi ten pies?
Po co mi ten pies? Po co mi ten pies?
Po co mi ten pies? Po co mi ten pies?
Po co mi ten pies? Po co mi ten pies?
"Po co Ci ten pies? Tyle kasy na nią wydajesz, to tylko pies i tak zdechnie"
Odpowiedziałam krótko...
"Na Ciebie ojciec też wydaje kasę, a i tak zdechniesz".
Ta rozmowa miała miejsce już jakiś czas temu, ale ciągle chodzi mi po głowie i muszę to z siebie wyrzucić, a od czego mam bloga? ;)
Ten krótki dialog odbył się z moją "pseudo" kuzynką, która tak bardzo lubię, że jak ją widzę, to idę w drugą stronę, coby mnie nikt z nią nie widział, no ale ona sądzi inaczej... :/
Do spotkania doszło w tramwaju. Jechałam na trening z Santą. Ona jak mnie zobaczyła z drugiego wagonu od razu się przesiadła.. Moja pierwsza reakcja, to oczywiście "ja pier..nicze"...
Przechodząc do sedna sprawy..
Po co mi pies? Po co mi Santa?
Gdyż, iż, ponieważ.. pasja.
Pamiętam jak te parę lat wstecz jako jeszcze dziecko mające jamniczka, próbując coś z niego wydobyć pragnęłam psa sportowego. Zachorowałam na psiozę sportową i wyleczenie tego jest niemożliwe.
Pamiętam jak za czasów 'zapytaj' ( może nie wszyscy kojarzą -to portal pytająco-odpowiadający, skupiający niegdyś super ludzi - aktualnie pokemny w wieku do 15 lat) zapragnęłam mieć drugiego psa. wtedy prawie co druga osoba miała szał macicy na drugiego sportowego psa. Teraz po tych 2-4 latach widać, kto ma prawdziwą zajawkę, a kto próbował dopasować się do tłumu...
Znam tylko 3 osoby, w tym ja, które spełniły to marzenie i maja teraz pa sportowego, jako tego drugiego, innym się odechciało.
Santa jest uosobieniem mojego marzenia o psie idealnym.
Wiadomo, ma tam swoje odchyły - jak każdy, ale to jest nic przy tym co ofiaruje mi całą sobą.
Na każdy trening obrony jadę z wielkim bananem na buzi. Nie istotne jest to, ze jadę tramwajem godzinę na drugi koniec miasta Łodzi, a stamtąd kolejne pół godziny samochodem za miasto...
Wokół mnie jest tylu ludzi, którzy mnie wspierają i pomagają mi spełniać swoją pasje, kontynuować treningi i przede wszystkim robić to co kocham, coś co nadaje mi rytm w życiu - to jak rytmiczne oszczekanie w rewirze :D
Każdy ma inne hobby. Inni jeżdżą na nartach, inni konno, inni sklejają modele samolotów, inni skaczą na spadochronach.. a ja... a ja trenuję z psem.
Każde hobby jest kosztowne. Nie oszukujmy się - za wszystko się płaci, wiec powiedzenie, że tyle kasy wydaje się na psa, czyli na hobby, to jak potwierdzenie, ze jest się po prostu płytką osobą. Nie wiem nawet jak to nazwać. Bo nie mogę sobie wyobrazić jak może żyć człowiek bez żadnej zajawki, bez żadnego zainteresowania czy zapału w życiu.
Dobiłam do spełniania kolejnego marzenia, a mianowicie o fotografowaniu ;>