wtorek, 10 maja 2016

Nieidealne ideały

Prowadzę bloga już na prawdę bardzo długo. Wcześniej o wspólnym życiu z Rafikiem (tak, on nadal żyje), kolejny perfidnie usunięty przez serwis, w którym były zapiski o szukaniu psa o pierwszych dniach Santy u mnie. Ehh... taka pamiątka!
Daleko mi było do idealnego życia z psami. Zawsze coś.
Rafik - pseudo jamnik. Chojrak tchórzliwy pies. Mój królik doświadczalny ;)
Santa - okropna poczwarka, która przerosła możliwości niedoświadczonej nastolatki, która - jak się okazało - nie pozjadała wszystkich rozumów jak myślała :P


W każdym z prowadzonych przeze mnie blogów żaliłam się i wspominałam o cudownych chwilach z moimi psełami.
Daleko mi było do fantazjowania o naszym cudownym życiu usłanym różami. Jasne zdarzały się przebłyski cudowności moich psów, albo po prostu ich wady stały się zaletami :P

Zawsze byłam "zdziwiona", czemu w całym psim i blogowym światku tylko ja miałam wadliwego psa. Pechowiec ze mnie...

Złudne moje myślenie, że gdy pisze się prawdę na blogu, to prawda również krąży wokół nas. Nic bardziej mylnego. Są niestety na tym świecie ludzie, którzy jeszcze nie potrafią czytać ze zrozumieniem, albo z tekstu wyczytują to co sami chcą przeczytać - to znaczy to, co sobie myślą, że jak powiedzą to będzie hit sezonu  plotkując ;)

Nie odpowiadam za to co ktoś zrozumiał, tylko za to co napisałam.

Są różnego rodzaju kursy, które pomagają ludziom uczyć się czytać. Oczywiście jest tez wiele kursów dla frustratów i dla osób bez niespełnionych ambicji. No ale mniejsza.

Przeglądając tego bloga można natknąć się na różnego rodzaju relacje z naszego zakręconego życia - szczęście, strach, rozpacz, happy day, oddam psa w dobre ręce.

Niemniej jednak Santa - mój najgorszy wybór w życiu (nie mówię, że go żałuje, ale mogłam postąpić mądrzej xD) - dała mi w życiu najcenniejsze lekcje. Nauczyła mnie pokory, szacunku, cierpliwości. Nauczyła mnie zajmować się swoim życiem, ignorować i podchodzić z rezerwą do ludzi, którzy chcą dla mnie najgorszego zła.
Jest dla mnie najcenniejsza.

Niedawno zauważyłam dziwną potrzebę u blogerów napisania prawdy, o tym jakie ich psy są na prawdę. Nagle okazuje się, że większość psów ma jakieś problemy!
O jejku, jak to możliwe?
Przecież jeszcze nie dawno były idealne!
Nie neguję tego. Jasne, że nie. Ale to śmieszne, serio.
To kolejny nurt, o którym muszą koniecznie napisać psi blogerzy. Teraz "modne" jest mieć psa z problemami i z nim pracować, niż mieć ideał - przecież teraz nikt nie uwierzy, że rodzą się ideały!
Heh... znów robiłam to, zanim stało się to modne :D
Wcześniej mój fit pies był głodzony, teraz te same osoby nie mogą wyjść z zachwytu jakie cudowne ciałko ma Santa - rzecz jasna uparcie odchudzając i ćwicząc na piłkach swoje psy.
Te same osoby, które uparcie obrabiają soczyste udka Santy sami nagle mają problem ze swoim psem.
No niemożliwe. Jak to się mogło stać?!



To nie przebłysk geniuszu ani nie wzrost świadomości. To kolejna (głupia?) moda, by być na czasie i cool.
Moda na posiadanie nieidealnie idealnego psa.



Ten post nie ma na celu obrażania NIKOGO. To moje przemyślenia, które kiełkują mi się w głowie przyglądając się z boku temu zafajdanemu psiemu światu..
Myślę, że każdy wie co mu w duszy gra i jeśli pisze te posty szczerze, to nie ma powodu się oburzać.