środa, 23 marca 2016

Seminarium i Przebiegi Obedience


12-13 marca spędziłam z Santą na seminarium dotyczącego agresji u psów. Prowadzącym seminarium był Jiri Scucka, u którego byłam na poprzednim seminarium o motywacji, komunikacji i metod szkoleniowych.

To seminarium było częścią drogi do zrozumienia zachowania Santy.
Nadal psychika Santy jest dla mnie jedną wielką zagadką. 
Na szczęście nie jest już niewiadomą ;) 
Człowiek myśli, ze juz sporo wie i przychodzi zderzenie z rzeczywistością i nagle okazuje się, ze jesteśmy zieloni jak szczypiorek. Ale tak już chyba jest, ze im więcej się dowiadujemy, tym więcej niewiadomych przed nami. Coraz więcej pytań, a odpowiedzi na nie zawsze są dla nas wystarczające. 
I szukamy, szukamy, szukamy. Aż znajdziemy.
I znowu... okazuje się, ze to jest nic.
Kropla w morzu.


Jak mówi Jiri.. Skupmy się na wynikach, a nie na rozmyślaniu.

To seminarium znowu spowodowało, że zrobiłam sobie rachunek sumienia. Ponownie uświadomiłam sobie, że robię rzeczy, których nie powinnam robić. Chociaż robiąc je jest nam - właścicielom psów - o wiele łatwiej.

Moje postanowienia po seminarium:
- stopniowe eliminowanie agresji dominacyjnej w życiu codziennym z Santą.
To będzie bardzo trudne, bo co jak nie dominacja daje największy respekt. Santa też jej suką, która zawsze chciałaby postawić na swoim i niekiedy to zachowania dominacyjne pokazują, kto rządzi z naszej dwójki. (nie mylić z teorią dominacji - nie rzucam psem o podłogę, ani go nie katuje).
- stopniowe eliminowanie korekt, a wzmacnianie tylko pożądanych zachowań.
Tu muszę zachować zdrowy rozsądek, bo już kiedyś tak chciałam zrobić, to potem nie wiedziałam od czego się zabrać przy eliminowaniu zachowań, które sobie Santa sama wymyśliła.
- nie karcić za negatywne skojarzenie i emocje w stosunku do psów.
- stopniowe wrzucanie Santę na głęboką wodę przy psach.
Treningi wśród psów, starty w zawodach treningowych. Tylko kontrolowane środowisko.
- kupić gaz pieprzowy i używać na wszystko co chodzi luzem i zmierza w naszym kierunku.


W miniony weekend (19-20.03) organizowałam I Wiosenne Treningowe Przebiegi Obedience. Zorganizowałam je tylko i wyłącznie, by móc na własnych zasadach zgromadzić dużą ilość psów i zrobić trening z Santą.
Przy okazji moim planem jest promowanie województwa łódzkiego w sportach kynologicznych. Co jak co, ale tu się nic nie dzieje, a to centrum Polski.
Mam nadzieję, że to sie wkrótce zmieni, bo plany mam ambitne ;)

Razem z Santą wystartowałam w klasie 1. Wystartowałam, to za duże słowo.
Zrobiłam luźny trening przy psach i ludziach w bardzo trudnych warunkach psychicznych dla Santy. Dla mnie chyba też.
Emocje Santą targały. Frustracja sięgała co jakiś czas linii granicznej eksplozji - dzięki czemu nasze uszy mogły delektować się śpiewem operowym Santy
 


Zostawanie było dla Santy najtrudniejsze.
Widziałam zakłopotanie w jej oczach, które chciały być jak najdalej, jak najbliżej mnie.
Wytrzymała.
Wytrzymała 3 m od innych psów!
Oczywiście była na lince.
Początek był dla niej wyzwaniem. Tyle obcych psów, tyle zapachów obcych psów i emocje.
Było widać u niej niepokój.
Ale bardzo mnie cieszy, że na każdą komendę włączała się się do pracy. Była dzielna, chociaż widziałam ze bardzo chciała coś z całą tą sytuacją zrobić.
Był jeden moment, który dzielił nas od tragedii.
To było chwilowe zatrzymanie czasu. Przed oczami przeleciało mi całe seminarium z Jiri - co robić, co robić?!
Bez problemu udało mi się ja odwołać i przekierować na mnie. Uff Zagrożenie w postaci ozika 30 m od nas zostało zniesione





Co do ćwiczeń:
1. Zmiany pozycji: wejście na ring na smyczy (w naszym przypadku nie było innej opcji). Szybkie waruj na raz, bardzo ładne. Siad już nie taki ładny, ale mózg zawieszony "te psy na pewno tam jeszcze są".
2. Siad w marszu bardzo ładne.
3. Kwadratu nie robiłyśmy.
4. Stój w marszu, o dziwo się udało, bo rano się dziewczyna zbuntowała na zatrzymanie ;P Małe przebieranie łapami.
5. Przywołanie - totalna torpeda, aż się wystraszyłam zderzenia z nią.
Powtórzona komenda na dostawienie.
6. Aport - genialne podebranie koziołka, super tempo. Memłanie koziołka </3 ale utrzymanie go w pysku do komendy. Odebranie - dobre, o ile można powiedzieć, gdy pies trzyma koziołek na pół taktu
7. Obieganie pachołka. Tak pozytywnego wykonania ćwiczenia nie miał żaden pies
Piękne kicanie w galopie, za pachołkiem wiatr we włosach, motyle w brzuchu, przebudzenie szczeniaczka
8. Chodzenie przy nodze, jak na Santowe możliwości, to nawet fajnie. Nie zmęczyłam się przepychaniem jej sprzed nóg
Ładne skręty w lewo. Chyba nawet zrobiła jakieś 3 kroki do tyłu. Biegać nadal nie potrafimy:D
9. Przeszkodę Santa robiła dzisiaj pierwszy raz od ponad pół roku. Zrobiła to super. Tylko prędkość nie pozwoliła na bezawaryjne dostawienie.
To było bardzo fajne doświadczenie - dla mnie jako przewodnika, ze zawody są zabawą, dla Santy, że pieski nie gryzą.
To małe światełko w tunelu i mam nadzieję podążać do wyjścia z niego.