Jestem osobą, która nie lubi ludzi.
Po prostu.
Po prostu.
Ludzie, to najgorszy gatunek stąpający po naszej Planecie. Oczywiście najbardziej podłe osobniki można spotkać z gatunku pseudo miłośnik/fan/obrońca/mam psa i już człowiek.
Uświadamiam sobie to i potwierdzam moją tezę za każdym razem, gdy wychodzę z psem na spacer, jadę na trening albo po prostu wejdę na facebooka.
Gorszych kanalii nie znajdzie się niż w tak zwanym "kynologicznym światku".
Wszyscy są idealni, nikt nie ma cienia skazy, najmniejszej ryski na swoim działaniu. Tylko on i jego ekipa są super-mega-hiper zajebiści. Inni to totalne dno i wszyscy wszystko robią źle - oczywiście NALEŻY wytknąć każdy błąd, stłamsić, a jak ktoś spróbuje się wychylić to należy zbesztać z błotem. Przed chwilą wspomniałam o tych idealnych. Ci idealni popełniali (często nadal popełniają) te same błędy co ci "gorsi", ale taki nasz zwyczaj, żeby wytykać palcem wszystko co się rusza.
Podobnie jak ja nie lubię ludzi, oni również mnie nie lubią :)
Mówię jak jest, nie owijam w bawełnę. Jasne, zawsze komuś jest nie na rękę.
Ja przynajmniej mam czyste sumienie i chyba mówiąc prawdę trzymam przy sobie tych paru równie dziwnych dwunożnych osobników.
Wszyscy robią sztucznie wesołe minki, wszystko jest super. Woow. A potem okazuje się, że ten idealny szczeniak okazuje się totalna chałą, ale przecież jest idealny. Świat nie może wiedzieć, ze jego psychika jest (tu ciśnie się wiele niecenzuralnych nieokreśleń, ale.. ) nie prawidłowa, a zdrowie stawia wiele do życzenia. Spróbuj powiedzieć o tym publicznie, to Cie hodowca zlinczuje ;)
No może jestem dziwna. Nie, jestem dziwna, bo powiedzenie publicznie i prywatnie o wadach mojej suki, która ma zostać matką, która ma być protoplastą mojej hodowli, która ma wydać na świat kolejne czterołapy jest dla mnie naturalne i oczywiste. Nagle okazuje się, ze tylko Santa jest psem z wadami, a wszystkie inne psy hodowlane są wręcz idealne. Jak to się dzieje? Skąd Wy bierzecie te psy? ;)
Bo jak tak patrzę i obserwuję, dowiem się to tu, to tam ( a nie interesuje się tylko ONkami i ich hodowlami), to wychodzą kwiatki :>
Bo jak tak patrzę i obserwuję, dowiem się to tu, to tam ( a nie interesuje się tylko ONkami i ich hodowlami), to wychodzą kwiatki :>
Chociaż i tak najbardziej wkur... frustruje mnie :) moment, w którym pracuje z psem nad tym, żeby reakcja do obcych psów była możliwie neutralna (o tym w najbliższej notce) i idzie Pani Krysia z Panem Stasiem i dwoma małymi kundlami, które biegają jak opętane i drą pyski na nas. WIDZĄ, że szarpie się z 30 kg wielkim burym kundlem, który chce dorwać te dwa małe cosie, SŁYSZĄ, że krzyczę, żeby zabrali psy, bo inaczej zdzielę z kopa, albo po prostu puszcze psa. Ich reakcja "Maju, zostaw. " "Maju proszę cię nie szczekaj"... i dalej zaabsorbowani rozmową przez telefon (oboje). Ciśnienie 200/200 poziom wkur... najwyższy, ale spokój. Pamiętać, że masz psa.
Kto miał okazje ze mną bywać na spacerze ten wie, że nic nie jest mnie tak wkurzyć jak typowy polski Janusz z psem na spacerze.
A powiedziałaś że mnie lubisz, jestem dziwna hehehehehhehehehhhehh
OdpowiedzUsuńUff, myślałam że tylko ja taka jestem ;)
OdpowiedzUsuńWiesz tak sobie myślę, że gdyby nie psy nie wiem co bym zrobiła :D.
U nas o dziwo psy spotykane nie są jakieś straszne i uciążliwe. Ale moja koleżanka jak już weźmie na spacer swojego, którego i tak ja trzymam na smyczy jak widzi innego psa biegającego luzem od razu wpada w panikę "Kaśka! Idź szybciej! złap krócej tą smycz, one się pogryzą!" oczywiście jak widzę z daleka, że pies nie ma złych zamiarów to nawet jeszcze popuszczam tej smyczy, albo zwalniam żeby mogły się powąchać i jakoś ani razu nie było konfliktu. I tak źle i tak nie dobrze :D u Was właściciel ma gdzieś, u nas częściej trzyma psa aż krótko ;)
OdpowiedzUsuńNie wspominając już o państwu na rowerkach, którzy jeżdżą całą drogą bez względu na to, że idzie się z psem... A i zaciumkają, podpuszczą i zadowoleni jadą dalej, a ty zostajesz z napalonym psem :P No ewentualnie jeszcze można wybrać mniejsze zło - otworzyć bramę i niech każdy jamnik, labek czy owczarek biega sobie po ulicy. Zajebiście -.-
OdpowiedzUsuńOstatnio jakiś pajac prawie wjechał nam w środek smyczy, w ostatnim momencie Santa odskoczyła...
UsuńCoś o tym wiem...dużo razy spotkałam takich debili na spacerze,którzy tylko mi umieją zwrócić uwagę na to iż ja mam dużego psa i to ja powinnam zejść z drogi.Co z tego,że york czy jakiś sznaucerek podbiega i sam irytuje mojego psa a właściciel stoi i się patrzy....szkoda gadać
OdpowiedzUsuńJedno jest pewne - psy zmieniają ludzi, ale czy na lepsze, czy na gorsze, to już zależy od nas :))
OdpowiedzUsuńAlbo od ludzi z którymi sie zadajemy
UsuńMnie najbardziej denerwuje jak idzie taka Grażyna cmokająca do mojego przestraszonego psa (bo duży pies, mamo boje się) albo taki Kajetan co nie sprzątnie po swoim piesku ale krzywo patrzy na sikającą sukę.
OdpowiedzUsuń