Wybierając psa pod sport zazwyczaj obstajemy przy kilku konkretnych rasach i w późniejszym czasie wybieramy "tego jedynego".
Jednym z czynników eliminujących lub potwierdzających wybór to szybkość i łatwość uczenia się. Jest to cecha ogólna, która zależy od danego osobnika. Znam osobnika rasy "najmądrzejszej", który w ogóle nie oferuje zachowań ani nie ma ochoty na naukę nowych czynności. Znam natomiast osobniki z serii "kanapowce", które uczą się w mig.
Owczarki Niemieckie uczą się szybko i łatwo się je szkoli - nie bez powodu są rasą wykorzystywaną w każdym aspekcie psio-ludzkiego życia.
Santa natomiast uczy się w tempie ekstremalnym.
Nasze porozumienie jest tak jasne i czytelne, że jedna pochwała czynności powoduje natychmiastowe jego powtórzenie i samoistne oferowanie tego zachowania.
Do czego zmierzam.
Nie liczy się ilość sztuczek w jak najszybszym czasie. Bo nie sztuką jest wyklikanie psu każdej czynności w jego życiu. Swoja drogą uważam, że kliker jest totalnym odmóżdżaczem i psów i ich przewodników. Powoduje sztuczne klikanie pożądanego zachowania. Ludzie są tak przejęci, żeby kliknąć we właściwym czasie, ze zapominają o chwaleniu i pozytywnych emocjach. Pies natomiast ma za przeproszeniem w dupie nasze pochwały liczy się tylko dźwięk "klik", bo zaraz będzie żarcie.
Do rzeczy.
Najważniejszą rzeczą wyuczoną i wyszlifowaną w pracy z psem jest porozumiewanie się.
Jasne i czytelne sygnały.
Jasne i czytelne sygnały.
Emocje, komendy pochwały i kar. Stopniowanie zajebistości pochwał. Słowo "tak super, ale żeś to zrobiła,o to właśnie chodzi", które zastępuje tępe "klik". U nas jest to po prostu "TAK". Jest tak samo szybkie i dźwięczne, a przepełnione falą pozytywnych emocji i pozytywnej energii.
Jak wiadomo jestem totalnym odmieńcem i nie nadaję się do tych wszystkich pro pozytywno-sztucznych metod szkoleniowych :D
Ktoś tu niedługo skończy 3 latka! :D
I idzie na badania :P
Kompletnie nie potrafię klikać psu. Zawsze jestem tak przejęta emocjami, że zrobiła coś super, że zapominam kliknąć. Także kliker od 2 lat leży i się kurzy.
OdpowiedzUsuńczemu mam wrażenie że wiem że mówisz o bc, i nawet wiem jakim?? :D
OdpowiedzUsuńKlikanie to czysta głupota, może i powoduje szybkie szkolenie, ale co będzie jak zapomnimy klikera? Dla psa nie będą się liczyły nasze pochwały tylko charakterystyczne klikanie. Ostatnie zdjęcie jest po prostu wspaniałe. A tak w ogóle to najlepszego :)
OdpowiedzUsuńCo się stanie? Dosłownie nic. :) Mój pies lubi klikanie, pomogło ono razem z innymi pozytywnymi wzmocnieniami rozbudować jego psychikę, pokazując mu, że
UsuńTAK, może wyjąć jedzenie z otwartego pudełka (owszem, nawet z tym miał problem)
TAK, nie musi być robotem, może mi zaproponować zachowanie
TAK, posiada 4 łapy, nie dwie
TAK, może położyć się na ziemi, nawet jeśli nie jest zmęczony (była to komenda, która wymagała jego prawdziwego przełamania się - kliker zaoszczędził nam kolejnych dni... może tygodni (?) mozolnej pracy)
i wiele, wiele innych
I co? Klikera używam raczej tylko przy uczeniu nowych czynności, przy nabytych jest już zbędny. Są też rzeczy, przy których wcale go nie stosowałam. ;) Zwykle teraz na spacerach leży nieużywany w nerce albo w ogóle go nie biorę. Pies nie ma zrytego mózgu na żarcie, bardzo chętnie pracuje też na zabawki, nawet te odłożone czy schowane. A pochwały także lubi, choć wolę go bardziej czynnie nagradzać, żeby mu to sprawiało większą przyjemność i satysfakcję (już widzę jakbym się sama uczyła do ciężkich testów z fizyki za zwykłe "dobra robota", bez ocen :P). Szkoliłam też przy użyciu klikera trzymania się blisko mnie, obecnie nie nagradzam w ogóle, najwyżej rzucę czasem patyk, a tak to pies i tak wie, że musi mnie obserwować (nie ma to jak latanie na drugi koniec parku w czasach szczenięcych i zapominanie, że w ogóle istnieję :D).
Ale rozumiem Twoje zdanie, przed kilkoma laty też nie uznawałam klikera, ale się przekonałam. To normalna metoda, jak każda inna, a szkolenie nie polega na tym, żeby stosować tylko jedną metodę i robić komuś pranie mózgu, ale być elastycznym - osobiście nie wyobrażam sobie pracy z psem tylko jedną, określoną metodą, to musiałoby być bardzo uciążliwe i niemiłe dla obu stron. Trzeba też zauważyć własnego psa, nie tylko swój świat i swoje zdanie. Ja miałam psa, który żył trochę jakby gdzieś indziej, może nie zamkniętego w sobie, ale jednak musiałam go ściągnąć z powrotem na Ziemię i pokazać, że można rozumieć świat inaczej. Może były upadki, ale niczego nie żałuję, mam cudownego, kreatywnego psa, z którym wiem, że mogę przenosić góry i kocham pracować! ;))
Pozdrawiam!