wtorek, 24 marca 2015

Kobieca strona Santy

W jednym z komentarzy ktoś zapytał czy mogę napisać post o kobiecej stronie Santy.
Hmm ale najpierw zastanówmy się czy Santa ma tę kobieca stronę?! 
W moich odczuciach Santa jest totalną masochistyczna feministką, która przemienia się w piękną damę, gdy staje przed obiektywem.


Santa na co dzień jest totalnym brudasem, śmierdzielem (pseudo Smrodek), obrzydliwcem, a do tego cholernie się ślini na widok owoców - szczególnie jabłek, bananów (btw. dzisiaj ośliniła sobie całe łapy i kanapę, jak rano jedliśmy banany...). Jest tak zwanym śmietnikiem na odpady bio - zje wszystko - nie ma rzeczy niemożliwych dla Santy :D 


Santa ma oddzielne łóżko do spania - chyba nie robią AŻ  takich wielkich posłań dla psów... Dla DAM xD
Rozkłada się kołami do góry, gdy panience jest za miękko to zsuwa się (dosłownie) z łóżka i plackiem kładzie się gdzieś na podłodze. Gdy śpi ( a wcześniej zostaną zaspokojone jej potrzeby - trening sikupa, jedzenie) nie przeszkadza jej fakt, ze ktoś ją nadepnie, zdepcze, kopnie, potknie się o nią. Człowiek wywala się, by ratować psa, a ona nawet nie podziękuje za poświecenie...


Czasami ma takie okresy, że jakby gubi mózg... Jej zachowanie odwraca się o 180 stopni.
Można się na nią drzeć, dawać kary, korekty, dawać profilaktyczny wpierdol * i ONA DOBRZE WIE, ŻE ROBI ŹLE, ale duma nie pozwala jej na zmienienie swojego zachowania i przyznania się do błędu. Aczkolwiek następnego dnia, jak ręką odjął. Zachowanie wraca na swoje miejsce - pamięta korekty jakie dostawała dzień wcześniej, nie powtarza swojego zachowania, które notorycznie powtarzała dnia poprzedniego. Taka łajza z niej :D


I co śmieszne... ona nie zwraca uwagi na ból.
Wpierdol ? Spoko. Rozcięta łapa? Spoko, nie peniaj -rzucaj tę piłkę. Obity ryj o pręty na klatce schodowej/drzwi/drzewa/samochód/moje nogi/studzienkę kanalizacyjną /i wszystko inne o co można się poobijać. Nie ma problemu, tak bardzo nie boli. 


Jest totalną feministką. Faceci są jej potrzebni tylko i wyłącznie do... wykorzystywania ich :D
Przecież to do nich wystarczy podejść, zrobić piękne maślane, oczka - rzucają żarciem na prawo i lewo :D 

Psy? A po co mi psy? No chyba, ze są labradorami. Santa kocha wszystkie labradory. Te spasione i te chudsze. Co za różnica.. Każdy labrador to Nadia :D


Dla Santy nie ma rzeczy niemożliwych.
"Ja nie zrobię? No to patrz!"
Zazwyczaj wychodzi tak, ze... to robi.
Czego bym nie wymyśliła, to Santa jakimś sposobem to zrobi. 
Drugą strona medalu jestem ja. Ja jestem ogranicznikiem, np. w Dog Catch'u. Dla Santy to nie problem wskoczyć mi na ręce. Dla mnie problemem jest złapać tą ciężka krowę.


Podsumowując...
W życiu codziennym ciężko odnaleźć w Sancie chociaż nutkę damy...
Nie oszukujmy się, to totalna fleja, ale za to ją kocham.. zwłaszcza gdy wracałyśmy razem z treningów/spacerów przez całe miasto i dzięki Sancie to ja wyglądałam jak kilkuletni bezdomny >.<




* profilaktycznym wpierdolem nazywamy ostrzejszą korektę, wbrew pozorom nie jest to bicie czy katowanie psa ;)

9 komentarzy:

  1. jak ty nie mozesz jej zlapac na rece? paukuj z piotrkiem!
    ja rabradora łapię normalnie bez wczesniejszego treningu i jeszcze gdzie skacze dosyc nisko, a twoje to ci wyskoczy idealnie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Santa skacze z konkretną prędkością a Nadia skacze w miejscu :D

      Usuń
  2. A tam... Santa to dama... ale w ulepszej wersji po prostu. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha. Dzięki :)
    Miło się czyta taką odskocznię od ciągłych treningów, śladów itp. Jakąś tą suczą stronę ona ma, na zdjęciach co prawda, ale zawsze.
    Po opisie wnioskuję że (o zgrozo) mój Cezar jest bardziej kobiecy ^^ Nie ślini się, nie brudzi, jak się ubrudzi to się umyje (wyliże) a na ranę 1,5cm na łapie zareagował kompletną paniką "O bosze, bosze umieram! "
    Pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ehh ja też czasem wątpię czy mój niszczyciel jest naprawdę dziewczyną, nie dość że wielkie, uparte i dość obrzydliwe, to jeszcze broni jak prawdziwy samiec alfa, Jak sobie coś zrobi to w ogóle nie zwraca na to uwagi co s tego że z ogona leci krew przecież pańcia ma frisbee... Obserwuję i zapraszam do mnie. Pozdrawiamy http://niszczycielsko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Wychodzi na to, że moja to dama z krwi i kości :|

    OdpowiedzUsuń
  6. Haha, to niezła z niej kobitka :D ja za to widzę u mojego psa czasami przejawy suczki, nie wiem o co w tym chodzi :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Haha, moje chłopaki mają podobnie - a dokładniej ten starszy. Uderzył się w drzewo, uderzyłam go przypadkowo ręką, czy nawet piłką rzuciłam w niego - nieważne, ważne, żebym wkońcu miał tą piłkę w pysku! :D
    Pozdrawiamy, kundlowe.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny post ! :D Tak nawet trochę podobnie do mojej beagielki .
    Pozdrawiam , zapraszam: beaglowate.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń