piątek, 15 maja 2015

O tym jak Santa wystawia mnie na próby

To, że Santa jest ewenementem w skali rasy, to wie prawie każdy kto ją zna osobiście, albo chociażby czyta moje wypociny.
Wybierałam pomiędzy maliną a użytkiem. Wybrałam użytka, bo głos rozsądku mówił, że szkolić i wychowywać psa najlepiej nauczyć się na ONku.
Oczywiście przeznaczenia nie udało mi się oszukać i mam Malinę w ciele użytka.
Nie no super.....


Santa sprawdza moją kreatywność na każdym treningu.
Sprawdza moją cierpliwość na każdym spacerze.
Sprawdza czy zasady jakie panują w naszym teamie ciągle ją obowiązują.
Sprawdza jak bardzo może nagiąć te zasady. Dzień w dzień.
Sprawdza jak bardzo ją kocham za każdym razem, gdy coś odwali.


Santa ma tak, że albo uczy się w mig, albo udaje totalnego kretyna i z głupkowatą miną patrzy na mnie "ale ja nie wiem o co ty do mnie pijesz, kobieto"....

Ja myślę, że ona to robi celowo.
Wystawia mnie na próby i uczy pokory, że nie wszystko przychodzi łatwo w życiu..
Na przykład aport :>
Czy komenda stój.........

Potrafi zrobić stój z waruj i z siadu. Kiedy kucam, kiedy stoję obok niej, przed nią...
Ale kiedy równa mi do nogi, to ni cholery tam już stój nie obowiązuje... Tak ja błyskotliwa wpadłam na to jak po entych próbach ten tłumok nie był wstanie sam stanąć z marszu bez mojej pomocy.

Ten pies wyprowadza mnie nieraz z równowagi i mam ochotę ją poćwiartować na kawałki, albo co najmniej przywiązać ja w lesie na czas przemyśleń nad swoim zachowaniem :P



2 komentarze:

  1. Hahaha :D Czasami mam ochotę zrobić to samo z moimi mendami :P Szczególnie z panią mopsiczką.... Ta to dopiero ma humorki :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba każdy pies czasem wyprowadza z równowagi swojego przewodnika. ;)

    OdpowiedzUsuń