W miniony weekend (13-14.09) wyjechaliśmy spędzić sielsko czas ze znajomymi.
Po wyjechaniu z miasta, prosta droga prowadziła nas do coraz to mniej zabudowanych miejscowości, a drogi stawały się coraz węższe i jednocześnie bardziej kręte. Droga zaprowadziła nas to drogi niczym z amerykańskiego filmu. Wąska, kręta droga, a wokół pola kukurydzy.
Dla mnie - dla osoby, która zachwyca się każdym widokiem przyrody ( i nie tylko), było to coś cudownego. A banan z twarzy nie znikał przez cały czas jazdy miedzy kukurydzą. Niedaleko od tej filmowej sceny zaczynała się droga, która prowadziła - rzekłabym- na ranczo, które rozciągało się na kilka hektarów.
Tam powitała nas gospodarz Pastuszkowa - Ola.
Na początku troszkę niepewni, po chwili czuliśmy się jakbyśmy przyjechali w odwiedziny do rodziny.
Owieczki już czekały.
Wprowadziliśmy psy do stodoły, coby było im chłodniej. Oczywiście Santa musiała od razu pokazać, ze ona to nie ma najmniejszego zamiaru zostawać sama w stodole podczas, gdy inne psy wychodzą i sobie gdzieś idą ! Dlatego też postanowiła wsadzić pysk miedzy pręty klatki. Zaklinować się. Wyrwać kufę rozdrapując tym samym pół pyska, a następnie dostać uczulenia lub nadwrażliwości ( najprawdopodobniej) na słomę. Ot co, wyśmienicie rozpoczęty weekend.
Rozdarty i opuchnięty pysk w niczym jej nie przeszkadzał.
Od razu pokazała zainteresowanie owcami. Najpierw niepewnie, a potem (po minucie xD) już była gotowa na lvl up !
Przeszliśmy na większy koszar, bo po wypuszczeniu owiec z małego, Santa wyrwała ( na smyczy) i owieczki pobiegły w kąt na drugi koniec zagrody :x
Potrzebny był Rojek, który bez problemu zaprowadził owce na drugą zagrodę i wprowadził do koszaru.
Po dojściu do tego koszaru. Puściłam Santę. ta - rzecz jasna instynktownie - zaczęła obiegać koszar wokoło. Duże zainteresowanie owcami. Następnie wpuściliśmy ją do owiec, bez smyczy. Tu pałeczkę przejęła Ola, która po kilku szybkich i precyzyjnych korektach (nie biciu*) wygasiła myśliwskie zapędy Santersa, a w to miejsce zajarzyły się kontroli "zaganiaj, pilnuj, stado".
Ta tym Polega Próba Instynktu Pasterskiego, który bedziemy potwierdzać 4 października.
Na następnych wejściach, również hamowałyśmy niepotrzebne popędy Santy.
Jest to jak najbardziej naturalna rzecz u psa, który widzi owce pierwszy raz w życiu zaledwie 30 minut wcześniej ;) Dotychczas Santa nie miała styczności z owcami, a ogólnie rzecz biorąc z zaganianiem, czyli czymś co w niej drzemie, gdzieś głęboko i prawdopodobnie w dużej licznie ONków również. Aczkolwiek przez całe swoje życie miała jedynie styczność z pogonią - popęd łupu, dlatego z owcami próbowała zrobić to co znała - pogonić. Aczkolwiek, to nie było tak, ze przez 10-15 minut chodzenia z owcami Santa polowała na nie niczym wilk, po prostu następował moment za dużego pobudzenia, stresu, który wyładowała na uderzeniu owcy. W sobotę pomagała mi Ola, częściej ze mną wchodziła na plac. Bo ogarnąć psa to jedno, trudniej było mi siebie opanować :D
Po pierwszym dniu byłam bardzo miło zaskoczona komplementami jakie usłyszałam od Oli.
Okazało się, że Santa ma niezwykły potencjał i bardzo dużą chęć pracy.
"Już dawno nie widziałam psa zaganiającego w tak pięknym stylu"^^
Santa jest bardzo opiekuńcza wobec stada, uważnie obserwuje każdą owce, a ta najdalej położona od grupy pilnuje tak samo jak resztę stada. Potrafi iść na równi z ostatnią owcą i uważnie obserwować przód stada, spoglądać na ostatnią owcę i obiegać od lewej by zobaczyć czy owce nie wyprzedzają. Coś niesamowitego.
Santa wywiera bardzo dużą presje na owcach, dlatego też trzyma się od stada niekiedy dosyć daleko, ale instynktownie wie co, gdzie i jak ma zrobić ;)
Następnego dnia na pierwszym wejściu Santa po ostrej burze, pięknie poszła na sam koniec pastwiska za mną i Olą. Podczas powrotu Santa wymyśliła własny plan działania, na który my sie nie zgadzałyśmy. Walka trwała kilka minut. A walka toczyła sie na staniu i czekaniu co pies zrobi. Kilka minut stała w miejscu i patrzyła na nas, trochę do tyłu ( do ludzi - głównie Piotrka i psów). Zrobiła parę kroków w naszą stronę. Po czym pobiegła do ludzko-psiego stada. Wydawało jej sie, ze to ja bedę pracować na jej zasadach, a tu zonk - okazało sie, ze jak nie ona, to mam drugiego psa - niezastąpionego Rojka. Zazdrość występuje nawet u psów. Zawołany Rojek truchtem podbiegał w naszą stronę, Santa za nim. Rojek dostał komendę na położenie się. Santa pare metrów przebiegła, zatrzymała się i zawróciła. No wiec wzieliśmy Rojka do pracy. Oczywiście Santa znowu przybiegła - tym razem została odgoniona. Albo pracuje wtedy, kiedy ja chcę, albo wcale.
Po przyjściu z owcami i Rojkiem "pod widownię" border dostał komendę na położenie isę a do akcji wkroczyła Santa. Kolejne wejście było bardzo dobre. Sancie zapaliła sie kontrolka, ze to jednak nie ona rządzi i bawimy się na moich zasadach. Wiadomo taki spór charakterów może sie jeszcze powtórzyć, aczkolwiek jej rasa i linia z której pochodzi nakazuje jej wręcz współpracę z człowiekiem. Także jest na "przegranej pozycji", dodatkowo ten instynkt, który z kolei każe jej iść i pilnować stada.. :D
W sobotę wieczorem bardzo spuchł jej pysk. Wyglądała dosłownie jak pitbull po walce. Zdjęcia nie oddają realnego obrazu. W niedzielę opuchlizna nieco zeszła. Rozłożyła się po faflach. Dzisiaj natomiast na treningu zauważyłam że od wewnętrznej strony kłów krwawią jej dziąsła (tak jak trzyma piłkę), które z resztą wyglądają jakby było trochę przekrwione.. ;(
Jutro idziemy do weterynarza, zobaczymy co poradzi.
FILM
Po przyjściu z owcami i Rojkiem "pod widownię" border dostał komendę na położenie isę a do akcji wkroczyła Santa. Kolejne wejście było bardzo dobre. Sancie zapaliła sie kontrolka, ze to jednak nie ona rządzi i bawimy się na moich zasadach. Wiadomo taki spór charakterów może sie jeszcze powtórzyć, aczkolwiek jej rasa i linia z której pochodzi nakazuje jej wręcz współpracę z człowiekiem. Także jest na "przegranej pozycji", dodatkowo ten instynkt, który z kolei każe jej iść i pilnować stada.. :D
W sobotę wieczorem bardzo spuchł jej pysk. Wyglądała dosłownie jak pitbull po walce. Zdjęcia nie oddają realnego obrazu. W niedzielę opuchlizna nieco zeszła. Rozłożyła się po faflach. Dzisiaj natomiast na treningu zauważyłam że od wewnętrznej strony kłów krwawią jej dziąsła (tak jak trzyma piłkę), które z resztą wyglądają jakby było trochę przekrwione.. ;(
Jutro idziemy do weterynarza, zobaczymy co poradzi.
FILM
Ale fajnie! Ciekawe jak Piano zachowałby się przy owcach :)
OdpowiedzUsuńUuu ząbki, z nimi nie ma przelewek.. Koniecznie napisz jak będzie coś wiadomo ;)
Pozdrawiamy,Ola i Piano
Życzę powodzenia, jeśli Sancie się uda przejść test to będziesz miała bardzo ciekawy miot :)
OdpowiedzUsuńNo no, jak wspomniała wyżej Zuza - szczeniaki po suczce trenującej IPO, z instynktem pasterskim na fajnym poziomie, frisbującej i obikującej... Trzymamy kciuki za dalsze pastuszkowanie!
OdpowiedzUsuńte twoje miny to mnie rozwalana :) ja czekam na pierwszy miot i juz zamawiam szczeniaa :D
OdpowiedzUsuńRadzę już pisać i rezerwować, bo już wstępnie parę szczyli zaklepanych :D
Usuń