niedziela, 23 marca 2014

Pieseł w szkole

22 marca w naszym LO były dni otwarte. Już wcześniej załatwiłam sobie wejście z psem.
Od razu na wejściu... nieporozumienie :D
Jedna z nauczycielek nakazała mi włożyć Sancie kaganiec, bo jest duża, a jesteśmy w szkole, gdzie jest dużo ludzi - pomijając fakt, ze w tamtym roku chodziła z dziewczyną po szkole z Malamutem BEZ KAGAŃCA. No ale Ok, nie będę się sprzeczać i tak za chwile jej go zdejmę. Gdy weszłam na górę i poszłam do swoich - tak też zrobiłam. Wszyscy ucieszeni, uradowani, euforia niosła się po całym korytarzu, bo.. pies xD Bo Santa, bo piesek taki szkolony, ładny, a do tego Szarik.


Na początku Santa była nieco zdezorientowana, ale nie wystraszona. Pierwszy raz znalazła się w takiej sytuacji, w zamkniętym budynku, pośród "miliona" ludzi, sprzętów, w dodatku świeżo wypastowana podłoga, która mi utrudniała chodzenie w desantach, a co dopiero Sancie.. Po chwili jednak się zrelaksowała, zapoznała z nowym terenem, nowym miejscem pracy. 
Niestety cieczka i czas wchodzenia w ruję (oraz podłoga, na której się ślizgała ) dały się we znaki. Nie była to niechęć do pracy, ale hmm nie było "tej iskry w oczach" od początku, dopiero po rozgrzewce. 
Sztuczki musiały być raczej stateczne, przy slalomie zabiłam się prawie i ja i pies, przy obrotach było to "chodzenie", a nie spiralka. Zrobiłam z nią także chodzenie przy nodze i siad z marszu. Za pierwszym razem w pozycji siedzącej leciała za mną ( ach ta podłoga </3 ), potem robiła to w zwolnionym tempie, tak, że po pokazie musiałam zobaczyć czy nie przyswoiła sobie zwolnionego tempa - na szczęście nie, to tylko reakcja na warunki podłogowe :D


W przerwach od pokazów Santa chodziła i zwiedzała szkołę. Oczywiście byłam punktem głównym każdej "wycieczki" po szkole :D
I tak najmilsze były, gdy ludzie ze szkoły rozpoznawali mnie i pytali o treningi z Santą, o obronę itp. ;)
Nawet policjant był zachwycony pracą z Santą, podobnie jak i ludzie ze SPAT-u.

Zrobiłam także szykanie piłki w szkole :>
Na szczęście znalazła xD

Poza tym dowiedziałam się, ze Santa jest przepiękna, ale mogłabym jej czasem dawać jeść... >.<
Tylko jeden nauczyciel okazał się ogarniać temat i wstawiał się za mną.



sobota, 15 marca 2014

Wiosna, praca i cieczka...

Teoretycznie wiosny jeszcze nie, a praktycznie w łódzkim mamy ją od dobrych 3 tygodni :D
Treningi w słoneczku, ciepełku i przede wszystkim nie muszę się spieszyć, ze zaraz będzie ciemno i nic nie zdążę zrobić.
Niestety dzisiaj pogoda zrobiła nam dżołka i wieje i leje.. a dzisiaj miał być trening w rozproszeniach.. Trudno, jutro mamy swój "normalny" trening.

Waruj z marszu
W tamtym tygodniu poszłyśmy sobie poskakać na "eżdzilitkach", ale ludzi było tak dużo, ze w czasie przerw robiłam sobie z Santą elementy posłuszeństwa w rozproszeniu.. Obedience wciągnęło nas na dobre *.* Nigdy nie sądziłam, że to z pozoru nudne posłuszeństwo daje tyle satysfakcji i wbrew pozorom nie należy do najłatwiejszych. Wtedy na treningu miałam przemyślenia na temat psich sportów. 
W agility wszystko zależy od Ciebie, jak pokierujesz psa, czy wystarczająco szybko zmienisz rękę, odwrócisz się, zapamiętasz tor. To Ty myślisz, pies biegnie za ręką. Do tego jak w każdym sporcie dochodzi dokładność, szybkość i poprawność przebiegu - co jest zależne od naszego kierowania psem.

W IPO jest tyle różnych czynników, tyle emocji, tyle napięć, że poziom ekscytacji u psa jest na najwyższym poziomie i trzeba go tak podporządkować, że choćby "zafiksowany" na pozoranta" wykonywał Moje komendy, a nie zrywał się na każdą ucieczkę. Wyższa szkoła jazdy. Jeszcze przed nami. My dopiero jesteśmy na etapie walenia z bicza, krzyków, biegania pozoranta w czasie, gdy Santa idzie na kontakcie przy nodze. W dodatku w części B mamy samo posłuszeństwo. Wszystko zależy od nas jak wyuczymy psa, jakie tempo nadamy ćwiczeniom, dokładność. Tu nie tylko przewodnik myśli, ale i pies. Niech mi się zachce jeszcze chodzić na ślady jak na posłuszeństwo, to będzie idealnie ;)

Frisbee to dla mnie czarna magia. Ja to jak patrzę na Julke z Flo, to mi szczena opada i aż zazdroszczę ( bo chciałam grona do frisbee ;c ). Niestety, moje para-zdolności w rzucaniu frisbee uniemożliwiają coś więcej niż backhandy, overy i flipy >.<


Dzwonił ostatnio do mnie Pan Bernard - hodowca Santy. Wybiera się w maju na łódzką wystawę, o ile uda mi się "dostać" do numeru rodowodu Santy, to wystawimy się w maju w Łodzi. O ile, nie zgra nam sie to z egzaminem BH, który ma być jakoś w maju, ale to wszystko do ustalenia.
Poza tym w czerwcu -może- jedziemy do Opola, na treningi do czeskiego pozoranta, który szkoli psy do służb mundurowych, u niego szkoli hodowca Santy. Za Boga w świecie nie pamiętam jak się nazywa xD
Może niedługo dostanę zdjęcia pół siostry Santy ze skojarzenia WIGO Starý Samotár oraz GINGER aus Buddy's Meute. 


Poza tym Santa w końcu dostała długo wyczekiwanej cieczki. Jest trochę roztargniona, ale pracuje w miarę normalnie.
To takie cudowne.. Suka w cieczce, Rafik nie reaguje, kundle w około również nie.. <3
Będąc przy Rafiku należy wspomnieć, że parówka schudła, aczkolwiek nadal ma problemy z chodzeniem ( zdj. 2 )




wtorek, 4 marca 2014

Wracamy do formy

Długo czekałam by móc w końcu to napisać.
WS końcu mamy to, o co mi chodziło, co próbowałam wypracować przez ten długi czas.
W niedzielę pierwszy raz robiłyśmy cały układ BH. Weź tu zapamiętaj, gdzie ile kroków...
"50 kroków na wprost, w tył zwrot, 15 kroków na wprost normalnym marszem, 15 biegiem, 15 wolnym i 7 zwykłym marszem... w prawo zwrot, 15 na wprost, w prawo zwrot, 10 na wprost, w tył zwrot, 7 kroków na wprost, zatrzymanie, 7 na wprost, w lewo skręt, 15 kroków do punktu wyjścia. Kierujesz się w grupę ludzi." Nagroda. Potem powtarzasz, tylko, ze zaczynasz od grupy ludzi i bez smyczy. Nagroda. 
Cały egzamin.
I te śmieszne formułki :D


I tu dla porównania - chodzenie przy nodze z grudnia:

Chodzenie z marca:


Widoczna różnica.
 Na plus oczywiście.
To jest własnie to co chciałam ;D