Stres, który towarzyszył mi przez tydzień i najprawdopodobniej gorszy dzień Santy, po wczorajszym idealnym treningu, dał taki a nie inny wynik 53 / 60 pkt. Osobiście nie jestem z niego zadowolona, bo wiem, jak i każdy, kto znaSantę, wie, że stać ją na dużo więcej, ale z takim przewodnikiem-dupą więcej nie wyciągnie na razie..
Pogoda tez idealna. Słońce, deszcz, większy deszcz, słońce, chmury, deszcz, większy deszcz i tak w koło...
Ale do rzeczy:
Nasza największa zmora ubiegłego tygodnia, czyli odłożenie - Santunia zrobiła na pełnym relaksie, ja natomiast zerknęłam na nią 3 razy, bo nie widząc postawy Santy nie uspokoiłabym się, a bicie serca czułam w żołądku i w gardle. Za to odjęto nam 2 pkt.
Lepsze -2 niż -10 za zerwanie się psa przez moje nerwy, bo bicie serca czułam aż w żołądku dopóki nie odwróciłam się drugi raz. Potem tylko dla pewności. Po odleżeniu Panna nie zaskoczyła po słownej pochwale i zaczęła ciągnąć do pani Gosi, która miała piłkę a przez "szybko, szybko na plac" zauważyła ze daje jej ta piłkę. Do punktu wyjścia poszłyśmy na napiętej smyczy i tak samo zaczęłyśmy, aż Santa po paru krokach weszła w schemat. Za to zawieszenie mózgu odjęto nam 1 pkt, a następny odleciał nam za odszczekanie się facetowi w grupie. Niesamowicie zawiodłam się na swoim psie.. Odwaliła tak nieprawdopodobny numer, który można porównać do śniegu w lipcu ! Santa najbardziej socjalny pies, który znosi wszystko i wszystkich. Najprawdopodobniej przez mój stres i sytuacje, która miała miejsce jakiś czas temu, gdzie niespełna rozumu człowiek straszył i doprowadzał do ją do furii Nadal nie mogę tego przeboleć i tylko to jest dla mnie ciężarem dzisiejszego egzaminu. Coś czego byłam pewna nie wyszło, a to co było na cienkiej linii się udało.. czy ta suka musi mnie zaskakiwać w tak ekstremalny i nieprzewidywalny sposób? Po tym incydencie, poprosiłam sędziego o sekundę przerwy. Wyszłam z grupy, wzięłam dwa wdechy i weszłam ponownie. Poszła perfekcyjnie. To samo ćwiczenie bez smyczy - również bez problemu. Po odpięciu smyczy w końcu nastąpił przełom i Santa weszła w tryb pracy. Zaświeciło jej się, ze to jednak nie spacer a praca (rzadko kiedy ćwiczymy na smyczy). Super skupienie, kontakt, a mnie udało się nie pomylić kroków Ale coby nie było za idealnie, Santa świetnie postarała się o odjecie chociażby jednego małego punkciku, a co! Milion razy perfekcyjnie siad z marszu, a tu ci franca siada w tempie, podnosi się na pół-siad, ale ma wybitne szczęście, co podkreślił sędzia, ze sama po sekundzie usiadła. Pewnie trawa za mokra dla księżniczki.. eh ten mój użytkowy łowczarek >.<Waruj też -1 pkt, bo jak się myszka rozpędzi, to nie w sposób wyhamować, nawet jak się szoruje dupą metr po mokrej trawie, ale to było do przewidzenia
Podsumowując, sędzia pochwalił za ładny kontakt i skupienie przez prawie cała cześć egzaminu. Karygodnych błędów nie było, nie potrzebnie spoglądałam się na psa ( niektórym się udało i sędzia nie zauważył ).
Druga część BH, czyli część socjalna, odbyła się zaraz po dwóch ulewach
Zaczęła się od odpalenia samochodu i kilkukrotnym przygazowaniem. Oczywiście my razem z psami staliśmy przed samochodem, w takim ścisku, ze psy niemalże się dotykały. Wiadomo - zero reakcji. Następnie udaliśmy się gęsiego wzdłuż drogi, w miedzy czasie przejechały dwa samochody. Potem bieganie biegaczy - zza nas, i z przodu. Następnie rower bez powietrza w kołach Następnie ustawiliśmy się w trójki i przed nami wybiegała osoba zza samochodu. Potem Santa wyczuła tatę i zaczęła sie cieszyć do powietrza, czyli to czego obawiałam się najbardziej. Wydała z siebie parę swoich santowych dźwięków i na szczęście kierunek wiatru się zmienił. Poczekaliśmy na nadjeżdżający samochód i witaliśmy się z kierowcą - psy również. Potem przejechało parę obcych samochodów, a potem dostawczak, z którym również się witaliśmy. Pochodziliśmy jeszcze trochę i wracając z ulicy, oczywiście zaczął padać deszcz. Po drodze psy również były wystawiane na próbę - a to parasolki, a to jakieś biegi, ciągle coś. Jak weszliśmy na plac, to Santa dostała ćwiczenie ekstra plus, bo ona to taka lękliwa i agresywna podobno :> Stanęłam z nią w środku kółka, a wokół nas ludzie szli z psami i zawężali koło - jednocześnie głaszcząc Santę. Najpierw zero reakcji, a potem "ooo ludzie, ludzie mnie głaszczą" wiec wielka radość i sędzia stwierdził, ze suka jest "OK" i tym samym potwierdziła, ze akcja która miała miejsce na posłuszeństwie, to jedynie mój stres, który przelałam na psa, a ten po prostu go wylał z siebie. Następnie przywiązywanie każdego psa po kolei i przechadzanie się koło niego z drugim psem. No wiadomo - zero reakcji
To gratulacje zdanego egzaminu ! :)
OdpowiedzUsuńGratulacje ! :)
OdpowiedzUsuńGratulacje!
OdpowiedzUsuńNo to tylko po gratulować zdanego egzaminu! :D
OdpowiedzUsuńhttp://codziennebeagle.blogspot.com/
Gratulacje!
OdpowiedzUsuńMiałam to zrobić osobiście, ale radość Santy (na widok mój? dysków?) trochę przyćmił to, co sobie zaplanowałam :P