Hahahahahahahah... tak. Jasne... Chciałabym ;)
Czas przedstawić prawdę ! Sama prawda, czysta (brudna) prawda, i tylko prawda.
Co tu się oszukiwać - owczarki są brudasami ! A przynajmniej Santa.

Pies przygotowany do spaceru. Obroża juz na szyi, tylko zapiąć smycz i gotowe. Można ruszać podbijać świat. Idzie przy nodze, nie zwracając uwagi na to co dzieje się na ulicy. Jaki samochód przejeżdża, czy rower nadjeżdża od tyłu czy z przodu. Nieopodal biegnący człowiek. pewnie spieszy się na autobus. Drepczemy dalej. Siad. Odpinam smycz. Sucz wgapiona we mnie czeka na magiczne hasło. OK. Rusza. Piękno biegnącego owczarka cieszy oko. Ma chwile dla siebie, na załatwienie potrzeb fizjologicznych. Przywołuje psa. W zasięgu wzroku widzę ptaki. Ona tez je widzi. "Waruj!". Suka pada na glebę. Przyczajona czeka na komendę. "Okej. Bierz!" Z niesamowitym przyspieszeniem próbuje chwycić jednego z gołębi. Prawie się udaje, jednak ptak wzbija się w górę. "Do mnie!". Robiąc wielkie koło, zawraca do mnie. Chwila wyciszenia i drepczemy dalej. Wychodząc zza blokowych trawników, wita nas mało ruchliwa ulica. "Stój". Czeka. Równam do psa. Przechodzimy. Idziemy 100 metrów. I znów oczekiwanie na komendę zwalniającą. "OK". Ojej trawa, ojej błoto, ojej ziemia, ojej kaczki w stawie. Od czego by tu zacząć. Kolejno przechodząc od mokrej trawy, poprzez błoto idziemy na kawałek zielonego placu, by poćwiczyć. Siad. Waruj. Fuss ( Chodzenie przy nodze). W tym momencie czyste ubrania przechodzą w zapomnienie. Spodnie, buty, kurtka w kolorze maskującym. Pies.. Pies w stanie fatalnym, ale z zasieszem na ryju. Kończymy. Swobodnym kłusem w stronę stawu. Czas schodzić pysk. Pysk? Łapki też chcą. Łapki? brzuszek też chce? Brzuszek? A to może popływam. Wracając nie przyznajemy się do siebie. A raczej ja do niej. Dom. Otwieram drzwi. Pies siada i czeka. Kierunek łazienka. Automatycznie wejście do brodzika. Za nami stróżka cieknącego błota, ściana w przedpokoju "z lekka" brudna. 10 minut opłukiwania psa. Brodzik pełen piachu. Upie.. Ubrudzony, że lepiej nie patrzeć. Pies wychodzi z brodzika. Otrzepuje się. Wszyyyyyyyyyyystko w wodzie, włącznie ze mną i ręcznikiem, którym chciałam ja wytrzeć.. Łazienka tonie. Uwalniając psa robię przenośną powódź w całym domu. ŁÓŻKO. tak fajnie wejść. CZŁOWIEK. Tak fajnie się otrzeć...
To nasz standardowy spacer. Nie łudźcie się każdy to przeżyje ze swoim owczarkiem-brudasem :D
Pełno sierści w domu.
Każdy przeżywa linienie psa 2 razy do roku. Podwórkowego psa. Pies w domu linieje przez cały rok, a na wiosnę i jesień te stany się nasilają, tak że w nocy nie musisz przykrywać się kołdrą - przykryje Cię sierść ;) Bez codziennego zamiatania się nie obejdzie, chyba, ze lubisz mieć perski dywan na podłodze za darmo. Chociaż dla leniwych jest wyjście - sierść odkłada się w rogach domu, wiec nie widać tak bardzo jak się nie pozamiata / odkurzy.
Piach w domu
Cóż, podobnie jak z sierścią. Polecam częste zamiatanie, bo przy psie-brudasie, piach z sierści wysypuje się kilogramami. Ja mam dwa psy, wiec piachu jest 2x więcej. Na łóżkach też -_-
Strącanie przedmiotów ogonem.
U nas w domu raczej nic nie znajduje się na wysokości psiego ogona. Natomiast przyjął sie taki zwyczaj, ze śniadanie i kolację, herbatę kładzie się na stołku. Santa miewa nieraz napady bezmózgiej radości. Coś jej się włącza i nie myśli zbyt racjonalnie. Po prostu sie cieszy. Wiele herbat strąciła. Wiele kanapek zostało pozamiatane ogonem. Wiele razy dostałam ogonem po twarzy leżąc na łóżku...
Napady głupawki.
Cóż...Zdarzają się. Nie polecam być wtedy na linii ognia.. lub na łóżku >.< Rozpędzone 26 kilo wskakujący z impetem na ciebie. I jeszcze sie cieszy ze zwijasz się z bólu. Prawdziwy przyjaciel :)
Żebranie przy stole.
Zasada jest taka. Jak sobie wychowasz tak będziesz miał. u mnie w domu pies może być przy stole, boi nieraz je z nami. Nieraz jest odwoływany i gapi się swoimi ślepiami 2 metry od stołu. Wada jest taka, ze owczarki to duże psy i bez problemu dosięgają pyskiem do talerza. Tata juz tego doświadczył,a le cóż sam sobie tego życzył. Nie mogę nie wspomnieć w tym miejscu o zorganizowanej akcji moich psów ! Jedząc kolację przede mną siedział i żebrał Rafik. Za mną przyczaiła sie Santa. Rafik oparł sie o moje kolana przednimi łapkami. Odruchowo cofnęłam rękę do tyłu. tak straciłam kanapkę pakując ja prosto w paszczę Santy. Idąc umyć rękę ze śliny Santy - Rafik w tym czasie ukradł mi drugą kanapkę z talerza na stołku ( Santa nie ruszy). Normalnie bym zareagowała, jednak w tej sytuacji bym zafascynowana bystrością (może przypadkową, ale jednak) moich psów :D
Jedzenie i picie wody.
Powódź. Tak najkrócej idzie to określić. Chociaż Santa ma miski na stojaku to i tak jej się ulewa. Pomijając fakt, ze i tak woli pić z misek Rafika - wtedy piję 1/2 zawartości miski. Druga połowa "suszy" się na podłodze.
Męczenie się psa w domu.
Mieszkanie dla psa jest jak duża buda. Mieszkając na podwórku psu wcale lepiej nie jest - sam sie na nim nie wybiega. Po domu też nie biega. W domu się odpoczywa, drepta by rozprostować kości, czasem sie pobawić i leżeć ze swoim Człekiem na łóżku.
Wbrew pozorom nie dusi się, nie zagrzewa, nie ma klaustrofobii -_-