Od 3 nocy nie spałam a w dzień czułam się jakbym na jawie chodziła, ale musiałam być 24 h na dobę czujna, bo Santa w czasie rui. Moja i rodziców cierpliwość się skończyła i wczoraj koło 22 zapadła decyzja że dzisiaj Rafik będzie kastrowany. Tak też i się stało.
Za pięć 10 byliśmy już pod lecznicą. Akurat jak przyszedł weterynarz. Omówiliśmy sprawę i weszliśmy. Trochę pogadaliśmy w gabinecie i dał mu pierwszy zastrzyk - "głupiego jasia".
Po jakiś dwóch minutach Rafik zaczął mi wiotczeć na kolanach - w końcu od 3 dni był spokój -__- Po paru minutach zanim całkowicie odleciał wymiotował. Ponieważ Rafik trochę długi jest to mi się na kolanach nie mieścił i mu trochę głowa zwisała, więc położyłam go na stole. Taki fajny bezwładny xD Rozebrałam go. Dostał kolejny zastrzyk i potem ostatni - trzeci. Przed wyjściem musiałam podpisać zgodę, bo jednak kastracja odbywa się pod narkozą.
Zabieg zaczął się ok 10:30, a po Rafika przyszłam o 11:30, trochę wcześniej niż planowo, ale dobrze ze tak zrobiłam, bo wet miał już dosyć jego piszczenia xD
Rozbudzający się Joseph wyglądał jakby dostał obuchem w głowę, przybrał pozę foki, dopiero jak go przykryłam jego kocykiem i wzięłam na ręce to się uspokoił.
Fotki mam na telefonie, ale niesyty, kabla brak ;/
Biedaczek stracił męskość. Wiem, co to jest mieć psa (a nawet dwa) i sukę podczas cieczki... Makabra.
OdpowiedzUsuńJa już na kastrakcję się zobojętniłam, bo tyylu kotkom i kotom odebrałam narządy, że już nie liczę :D
Mój biedny pieseczek... :(, Ale dobrze, że nic mu nie jest, bo to jest najważniejsze. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Rafik szybko wróci do pełni sił! :)
OdpowiedzUsuńNiestety, mój pies w wyniku komplikacji po kastracji (był wnętrem) zmarł :(
Też mam prawdopodobnie wnętra... Planujemy USG jakoś na początku maja.
UsuńKastracja to bardzo dobry pomysł! Moja sunia jest wysteryzlizowana, miała 1 raz cieczkę, to był koszmar... Psy sąsiadów dalszych i bliższych przyleciały sobie ''pooglądać''. Biedula kilka dni na krótko wychodziła na dwór :/ Operacja była dobrym rozwiązaniem!
OdpowiedzUsuńTeraz pomyśl co ja przeżywałam, jak Mała miała ruje ok 3 tygodnie, z Lolusiem w domu..
OdpowiedzUsuńI jak było normalnie,bez szczepień i wg to najpierw Mała miała cieczkę 2 tyg i zaraz po niej Ruda to Loluś wariował całkowicie i ja z mamą też xD
Oo, Rafik po kastracji :D Mam nadzieję, że dodasz foty :)
OdpowiedzUsuńPewnie męczące było- dwa psy w domu, suka z cieczką i napalony Rafik :P
Ja niedługo oddaję Frugo do kastracji :) Ale u kotów to na szczęście o wiele łatwiejszy i szybszy zabieg, niż u psiaka :D