wtorek, 16 września 2014

Owieczki

W miniony weekend (13-14.09) wyjechaliśmy spędzić sielsko czas ze znajomymi.
Po wyjechaniu z miasta, prosta droga prowadziła nas do coraz to mniej zabudowanych miejscowości, a drogi stawały się coraz węższe i jednocześnie bardziej kręte. Droga zaprowadziła nas to drogi niczym z amerykańskiego filmu. Wąska, kręta droga, a wokół pola kukurydzy.
Dla mnie - dla osoby, która zachwyca się każdym widokiem przyrody ( i nie tylko), było to coś cudownego. A banan z twarzy nie znikał przez cały czas jazdy miedzy kukurydzą. Niedaleko od tej filmowej sceny zaczynała się droga, która prowadziła - rzekłabym- na ranczo, które rozciągało się na kilka hektarów.
Tam powitała nas gospodarz Pastuszkowa - Ola. 
Na początku troszkę niepewni, po chwili czuliśmy się jakbyśmy przyjechali w odwiedziny do rodziny.
Owieczki już czekały. 
Wprowadziliśmy psy do stodoły, coby było im chłodniej. Oczywiście Santa musiała od razu pokazać, ze ona to nie ma najmniejszego zamiaru zostawać sama w stodole podczas, gdy inne psy wychodzą i sobie gdzieś idą ! Dlatego też postanowiła wsadzić pysk miedzy pręty klatki. Zaklinować się. Wyrwać kufę rozdrapując tym samym pół pyska, a następnie dostać uczulenia lub nadwrażliwości ( najprawdopodobniej) na słomę. Ot co, wyśmienicie rozpoczęty weekend. 


Rozdarty i opuchnięty pysk w niczym jej  nie przeszkadzał. 
Od razu pokazała zainteresowanie owcami. Najpierw niepewnie, a potem (po minucie xD) już była gotowa na lvl up !

Przeszliśmy na większy koszar, bo po wypuszczeniu owiec z małego, Santa wyrwała ( na smyczy) i owieczki pobiegły w kąt na drugi koniec zagrody :x
Potrzebny był Rojek, który bez problemu zaprowadził owce na drugą zagrodę i wprowadził do koszaru.

Po dojściu do tego koszaru. Puściłam Santę. ta - rzecz jasna instynktownie - zaczęła obiegać koszar wokoło. Duże zainteresowanie owcami. Następnie wpuściliśmy ją do owiec, bez smyczy. Tu pałeczkę przejęła Ola, która po kilku szybkich i precyzyjnych korektach (nie biciu*) wygasiła myśliwskie zapędy Santersa, a w to miejsce zajarzyły się kontroli "zaganiaj, pilnuj, stado". 



Ta tym Polega Próba Instynktu Pasterskiego, który bedziemy potwierdzać 4 października.

Na następnych wejściach, również hamowałyśmy niepotrzebne popędy Santy. 
Jest to jak najbardziej naturalna rzecz u psa, który widzi owce pierwszy raz w życiu zaledwie 30 minut wcześniej ;) Dotychczas Santa nie miała styczności z owcami, a ogólnie rzecz biorąc z zaganianiem, czyli czymś co w niej drzemie, gdzieś głęboko i prawdopodobnie w dużej licznie ONków również. Aczkolwiek przez całe swoje życie miała jedynie styczność z pogonią - popęd łupu, dlatego z owcami próbowała zrobić to co znała - pogonić. Aczkolwiek, to nie było tak, ze przez 10-15 minut chodzenia z owcami Santa polowała na nie niczym wilk, po prostu następował moment za dużego pobudzenia, stresu, który wyładowała na uderzeniu owcy. W sobotę pomagała mi Ola, częściej ze mną wchodziła na plac. Bo ogarnąć psa to jedno, trudniej było mi siebie opanować :D







Po pierwszym dniu byłam bardzo miło zaskoczona komplementami jakie usłyszałam od Oli.
Okazało się, że Santa ma niezwykły potencjał i bardzo dużą chęć pracy. 
"Już dawno nie widziałam psa zaganiającego w tak pięknym stylu"^^
Santa jest bardzo opiekuńcza wobec stada, uważnie obserwuje każdą owce, a ta najdalej położona od grupy pilnuje tak samo jak resztę stada. Potrafi iść na równi z ostatnią owcą i uważnie obserwować przód stada, spoglądać na ostatnią owcę i obiegać od lewej by zobaczyć czy owce nie wyprzedzają. Coś niesamowitego. 
Santa wywiera bardzo dużą presje na owcach, dlatego też trzyma się od stada niekiedy dosyć daleko, ale instynktownie wie co, gdzie i jak ma zrobić ;)





Następnego dnia na pierwszym wejściu Santa po ostrej burze, pięknie poszła na sam koniec pastwiska za mną i Olą. Podczas powrotu Santa wymyśliła własny plan działania, na który my sie nie zgadzałyśmy. Walka trwała kilka minut. A walka toczyła sie na staniu i czekaniu co pies zrobi. Kilka minut stała w miejscu i patrzyła na nas, trochę do tyłu ( do ludzi -  głównie Piotrka i psów). Zrobiła parę kroków w naszą stronę. Po czym pobiegła do ludzko-psiego stada. Wydawało jej sie, ze to ja bedę pracować na jej zasadach, a tu zonk - okazało sie, ze jak nie ona, to mam drugiego psa - niezastąpionego Rojka. Zazdrość występuje nawet u psów. Zawołany Rojek truchtem podbiegał w naszą stronę, Santa za nim. Rojek dostał komendę na położenie się. Santa pare metrów przebiegła, zatrzymała się i zawróciła. No wiec wzieliśmy Rojka do pracy. Oczywiście Santa znowu przybiegła - tym razem została odgoniona. Albo pracuje wtedy, kiedy ja chcę, albo wcale.
Po przyjściu z owcami i Rojkiem "pod widownię" border dostał komendę na położenie isę a do akcji wkroczyła Santa. Kolejne wejście było bardzo dobre. Sancie zapaliła sie kontrolka, ze to jednak nie ona rządzi i bawimy się na moich zasadach. Wiadomo taki spór charakterów może sie jeszcze powtórzyć, aczkolwiek jej rasa i linia z której pochodzi nakazuje jej wręcz współpracę z człowiekiem. Także jest na "przegranej pozycji", dodatkowo ten instynkt, który z kolei każe jej iść i pilnować stada.. :D




W sobotę wieczorem bardzo spuchł jej pysk. Wyglądała dosłownie jak pitbull po walce. Zdjęcia nie oddają realnego obrazu. W niedzielę opuchlizna nieco zeszła. Rozłożyła się po faflach. Dzisiaj natomiast na treningu zauważyłam że od wewnętrznej strony kłów krwawią jej dziąsła (tak jak trzyma piłkę), które z resztą wyglądają jakby było trochę przekrwione.. ;(
Jutro idziemy do weterynarza, zobaczymy co poradzi.


FILM

wtorek, 9 września 2014

Nie ma obijania !

Zaczął się rok szkolny.. Maturalna klasa.
Mam dość.
Za mną już kartkówka, przede mną 2 klasówki. Od tak na początek roku, cobyśmy się nie
nudzili :>
Praca, praca, praca, a pies.. pies musi się zadowolić minimalną ilością zajęć w czasie tygodnia. No cóż.. Tak bywa. 
Santa na pewno czuje się nieco zaniedbana i odrzucona, bo przecież ona sądzi, ze świat kręci się wokół jej diabelskiego wcielenia. Wynagradzane ma w weekendy. 
Spędzamy na spacerach, robimy maksimum wybiegania, trochę posłuszeństwa.. No własnie.. trochę. Rzadko udaje mi się zrobić porządny trening obi, po którym mózg Santy jest wyłączony i analizuje swoje poczynania do następnego treningu. Ile się udaje, tyle jest. W domu trochę ćwiczymy zmiany pozycji.. o ile dostawianie i wszystkie elementy z pilnowaniem tyłka już prawie mamy w małym palcu, tak zmiany pozycji z waruj na sad.. leżą.. Raz, drugi się uda. Fajnie, super, dzika radość. Zaczynam kolejne ćwiczenia, które wychodzą, bo są jej dobrze znane i obcykane. Na koniec znowu chce powtórzyć siad z waruj.. I o.. z łapki, na łapkę, bo Santa pierwszy raz to robi, i nie rozumie, dlaczego nie dostaje nagrody. No przeciecz jak to, usiadła w szybkim tempie. owszem,a le nie tak jak miała i nie tak jak robiła to dosłownie 5 minut wcześniej >.<
Ona to robi specjalnie. ja to wiem.
Wredna suka -_-

Będziemy się w tym paprać wieczność, a i tak na zawodach / egzaminach zrobi zwykłe siad...




W ten weekend jedziemy do pastuszkowa zapoznać się z łowieczkami ! <3


poniedziałek, 1 września 2014

Posłuszeństwo z Dogup!

W poprzednim tygodniu wybrałam się wraz z Ewą i Gackiem na trening posłuszeństwa do Patryka Krajewskiego i Mai Dobrzyńskiej ze szkoły dogup.pl 
Z Patrykiem miałam już wcześniej kontakt.
Pomógł mi rozwiązać jeden problem na obronie, potem byłam u niego wraz z Karoliną na poradach behawioralnych, a oprócz tego czasem widujemy się na treningach u Michała. Pełen profesjonalizm.
Nie mam pojęcia jak wychwytuje mikro błędy u psów, ale wychwytuje ;)


Na to spotkanie wybrałam się z myślą, by w końcu wytłumaczył mi jak mam wytłumaczyć psu, ze aport trzyma się w zamkniętym pysku, a ni się go gryzie. Cel został osiągnięty. I od wczoraj uczymy się w domu, bo konieczny był zakup gryzaka. 

W drugim wejściu zasięgnęłam opinii Patryka na temat całokształtu naszego posłuszeństwa.
Generalnie mistrzostwo to nie jest, bo jak mówiłam.. te mikro i mniej mikro błędy są widoczne, ale w granicach 8,5 - 9 pkt na zawodach IPO mogę się poszczycić.. jakby co :D
Jakby co to nie najgorzej.
Widoczne błędy, to m.in nachodzenie na mnie podczas skrętów w lewo - na co dostaliśmy recepturę.
Oraz za wolne opuszczenie tyłka podczas siadania z marszu. Tempo reakcji szybkie, ale czas opuszczenia tyłka do ziemi za wolne. 
Pokazałam także nasze początki warowania z marszu, które jest bardzo dobre. Zmiany pozycji, z waruj na siad, które uczę od nowa i uczę dobra metodą, ale dostałam tez inne cenne rady.
Generalnie dostałam miliony rad, cennych uwag, pochwał, trochę lekkiej konstruktywnej krytyki za zabawki :D No ale za coś zawsze muszę dostać opieprz xD




Poniżej Zulus z Santą. Para kochanków

I film Zulusa mojego autorstwa: