czwartek, 29 grudnia 2016

Podsumowanie roku 2016

Rok 2016 planowo miał obracać się wokół rozwijających się córach i synkach Santy. Mieliśmy obserwować jak stawiają pierwsze kroki w treningach sportowych, jak pierwszy raz odnajdują pozorantów... Santa miała zdać IPO1, startować w zawodach obedience. Ach, aż smutno wspominać.
Rok 2016 dał mi ostro po dupie, ale dzięki temu poukładałam i wyznaczyłam priorytety w moim życiu.
Odstawiłam na bok, to czego od zawsze pragnęłam - starty w zawodach. No trudno, łzy się polały. Trzeba iść dalej. Trzeba się rozwijać. Trzeba stawiać sobie kolejne cele.

"Któregoś dnia tak kiedyś powiedziałam sobie,
zrobię co kocham, raczej kocham to co robię.
Któregoś dnia wierzyłam ze będzie pięknie,
tego się trzymam i nigdy nie wymięknę."

STYCZEŃ
W styczniu postanowiłam zacząć pomagać innym osobom mającym problem ze swoimi psami. Dzięki temu przez moje ręce "przewinęły" się już dziesiątki psów, wobec tego mogę rozwijać się i pogłębiać wiedzę dotyczącą uczenia się psów. Nieocenione jest doświadczenie w rozwiązywaniu i szukaniu złotego środka w treningu z psami.


LUTY
W lutym w zasadzie nic nie robiliśmy. Nadal byłam załamana zachowaniem Santy i zrezygnowaniem z planów hodowlanych. Myśli zajęłam przygotowaniem się to przebiegów obedience oraz trenowaniem do nich.


MARZEC

Marzec upłynął nam pod znakiem I Wiosennych Treningowych Przebiegów Obedience. Organizowałam je i startowałam. Wtedy podjęłam, że Santa nie wystartuje w oficjalnych zawodach... najprawdopodobniej nigdy. To był cios.
Świat mi się zawalił, gdy ułamki sekundy brakowały do tragedii. Podczas omawiania ćwiczenia Santa upatrzyła sobie ofiarę w postać ozika jakieś 200m od nas. Kątem oka zobaczyłam jak zesztywniała i czekała na "sygnał do startu" od głównodowodzącej jednostki w jej głowie...

W tym miesiącu wybraliśmy się na drugie seminarium z Jiri Scucka, na temat eliminowania niepożądanych zachowań - agresja. Poznałam 7 podstawowych fundamentów pracy z agresją. Zaakceptowałam też fakt, że agresja to czysta natura i nie mogę mieć pretensji do psa rasy użytkowej (i agresywnej), że jest agresywna. Zresztą jej zachowanie zapowiadało sie na takie od kiedy zobaczyłam ja w hodowli. A szydło wyszło z worka akurat teraz.




KWIECIEŃ
"To nie moja wina jaki mam charakter, ale Twoja wina za to jak się zachowuje".
To moje motto w życiu z Santą.
To były jedne z trudniejszych chwil, gdy wszystkie zachowania Santy się nasilały przez regularne wprowadzane nakazy i zakazy w kontaktach z psami. To była walka. Gdybym przerwała teraz jej zachowanie było by bardziej dzikie, furiackie i nieprzewidywalne. (Dzieje się tak, bo pies zwiększa intensywność swojego zachowania by "sprawdzić" jak mocny jest zakaz, którego musi przestrzegać. Jeśli bym ustąpiła, to jej zachowanie było by tak mocne w jakim momencie odpuściłam.)

Byłyśmy też pierwszy raz w Kielcach u Sylwii i Yody oraz Natalii i Hebana.

MAJ

W maju Santa poznała swoją pierwszą koleżankę, która ją sprytnie ignorowała ;) Ciężko znaleźć odpowiedniego psa, który poradzi sobie sam z seryjnym mordercą. Mimo, że chodziły razem na sapcery bez smyczy Santa potrafiła sprzedać jej wpierdol dla zasady.



CZERWIEC

W czerwcu kolejny regres. Jakiś pół dziki kundel nas zaatakował... Cała jazda od nowa. Warczenie i rzucanie się do gardła psom nawet na treningu.
Nie ma co się użalać, trzeba trenować, bo zawody opłacone ;)

Santa obchodzi swoje 4 urodziny.

LIPIEC

W lipcu razem z Karoliną i Texasem wybrałyśmy się do Warszawy na Treningowe Zawody o Puchar Elmo. Nasz główny cel, brak uszkodzonych przez Santę psów na zawodach. Trochę zabawy i lekki trening. Łatwe rzeczy w trudnych dla niej warunkach, dużo zabawy i pozytywnej energii. Wszystko przebiegło po naszej myśli. Nawet zajęłyśmy 9 miejsce na 13 psów. Nie robiąc kwadratu i zostawanie na lince. Ba!  nagroda za najlepsze ogólne wrażenie ;)

Po regresie przychodzi progres. Jest lepiej, drobne sprzeczki z psami nie powodują już całkowitej zmiany zachowania do poziomu minus zero.



FILM ZE STARTU

SIERPIEŃ

W końcu wakacje! Długo wyczekiwane. Ekscytacja mieszała się ze strachem. Wybraliśmy się do Czech w góry, do Pragi, gdzie Santa stanęła oko w oko z wilkami. Właściwie cały sierpień łaziliśmy po górach. To jest to co wilczaste diabły lubią najbardziej ;) Wszystkie psy mijała bezkonfliktowo!


WRZESIEŃ
 Na blogu stuknęło 100 000 wyświetleń!
We wrześniu Sancie trafiło się kilka spacerów z psami. Wszystkie żyją.
Podjęłyśmy też decyzję o kolejnych zawodach treningowych, tym razem w Kielcach.
Rozpoczęłam kształcić się w kierunku technika weterynarii.

PAŹDZIERNIK
 Wyruszyłyśmy do Kielc na Maniakalne Przebiegi Obedience, na których zajęłyśmy 6 miejsce na 15 psów w klasie 0 z oceną doskonałą. Pierwszy raz zrobiłyśmy zostawanie bez linki i tyłem do psa. Punkty poleciały nam na chodzeniu przy nodze. Trochę ją rozwaliły emocje.
Mój mały uczeń Yoda zajęła 3 miejsce w klasie puppy :)

Niestety filmu nie mam, bo Sylwia nie umie obsługiwać się kamerą...

Santa pierwszy raz od baaardzo dawna spała z drugim psem w jednym domu, w pokoju nawet.
Santa przechodzi na BARF.


LISTOPAD

W końcu wzięłyśmy się ostro do dłubania aportu. I w końcu jest!
Rozpoczęłam naukę stój z przywołania.
Santa pierwszy raz biega i bawi się z psem!!

GRUDZIEŃ

Rok kończy się najbardziej pozytywnym akcentem jakim mogłam sobie wyobrazić.
W końcu udaje się kupić teren pod plac treningowy!
1,5 roku szukania odpowiedniego miejsca. Na reszcie się udało.

Wyniki kontrolne krwi Santy pokazują, że piesek jest zdrowy a mamcia umie zbilansować surowy posiłek :D
Santa uzyskuje spokój na gryzaku i rozpoczyna swój pierwszy trening obrony w roku.


Rok 2017 będzie zajebisty <3

czwartek, 15 grudnia 2016

Trzymanie koziołka raz jeszcze

Kiedy kupiłam pierwszy aport drewniany dla psa miałam wizję szybkiej nauki trzymania. W końcu od szczeniaczka ochoczo brała w pysk wszystko - metal, drewno, plastik... Kiedy pokazałam Sancie drewniany aport zareagowała ekscytacją, gdy podałam jej go do pyska... Mniej więcej na tym zakończył się jej i mój entuzjazm.
Podgryzanie, wypluwanie, aż w końcu moje nerwy, złość.. i całkowita niechęć psa do koziołka.
No pięknie.
Odpuściłam temat aportu formalnego, bo szkoda mi było nerwów.
Kiedy moja bezsilność sięgnęła zenitu zaczęłam szukać pomocy u szkoleniowców.
Efekty były, ale tylko na pierwszym treningu. Później wracałyśmy do punktu wyjścia.

Temat nauki trzymania koziołka wraca jak bumerang średnio raz w tygodniu na facebooku.
Już ponad miesiąc zbieram się do napisania tego postu. To chyba ten moment. Musze pisać szybko zanim stracę motywację!

Na blogu Pies do kwadratu Dominika opisała naukę trzymania w 3 krokach, a postanowiłam opisać metody, systemy, triki, lekarstwo (nie traćmy czasu na nazewnictwo) na naukę trzymania, z którymi ja się zetknęłam.


Nauka poprawnej zabawy
Zabawa to podstawa jakiejkolwiek pracy. Ważne są zasady, które pies rozumie i w pełni akceptuje.
Czyste puszczanie, szybkie łapanie. Wyciszanie i walka.
Jeśli pies potrafi te cztery jakże istotne czynności, możemy na gryzaku wprowadzić wstępnie komendę do trzymania, za którą pies zawsze jest sowicie nagrodzony.
Dzięki temu wyeliminowałam nerwowe podgryzanie koziołka, bowiem pies rozumiał, że gdy nie zaciśnie paszczy najmocniej jak potrafi "króliczek" ucieknie.
Te same zasady możemy wprowadzić na koziołku.
Kiedy udało mi się zrobić w miarę czyste puszczanie na gryzaku, wprowadziłam zabawę koziołkiem. (Moją największą wadą jest, że wszystko chce na już. Całe szczęście udało mi się nic nie popsuć, a całkiem szybko Santa zrozumiała ideę puszczania koziołka).


Samokontrola
Samokontrola jest często źle rozumiana podczas szkolenia.
Każdy zna obrazek psa siedzącego przed otwartą ręką ze smaczkami.
Pytanie tylko, czy ten pies na prawdę chce te smaczki?
Czy da się za nie pokroić, czy wskoczy za nie w ogień, czy w końcu jest wstanie trzymać w pysku przedmiot nie myśląc o nim, a jedynie o tym upragnionym kawałku, które trzymamy na wysokości jego nosa?
Czy może "jak dasz, to dasz, jak nie to tez przeżyję"?

NePoPo® (Bart Bellon)

NegativePositivePositive - metoda szkolenia oparta na negatywnym i pozytywnym wzmocnieniu.
Najkrócej mówiąc pies dostający jedno negatywne wzmocnienie, dostaje dwa pozytywne. Co w ogólnym rozrachunku jest dla psa najkorzystniejsze.
Popularna nazwa nauki trzymania aportu przez negatywne wzmocnienie to tzw. "metoda siłowa".
Groźnie to brzmi, a w rzeczywistości jest to napięcie obroży (negatywne wzmocnienie) i trzymanie jej tak długo, aż pies nie przestanie podgryzać. Tym samym dostaje dwa pozytywne wzmocnienia - brak napięcia + nagroda (jedzenie, piłka).
Oczywiście siłę napięcia i akcesoria jakie pies ma na swojej szyi dostosujemy do "oporności" psa w nauce.
Najlepiej nie robić tego samemu.
_________

To są podstawowe fundamenty pracy z psem. W zasadzie nie tylko w pracy nad trzymaniem aportu.
Całą naukę trzymania rozbiłam na malutkie etapy, które w końcowym efekcie pomogły psu zmierzyć się z tym strasznym drewnianym potworem.

Pozycja głowy
Głowa Santy nie miała jednego głównego miejsca na orbicie. Można to porównać do pelikana, który połyka szalona rybę. Mniej więcej tak jej głowa szalała z aportem.
I tym razem przydała się samokontrola, która nakazała Sancie skupienie się na rozłożonych na jej głowie i pysku smaczków. W różnych pozycjach.




Podbieranie aportu
Tradycyjne podbieranie aportu robimy osobno. Dzięki chowaniu aportu w różne zakamarki budowałam w psie motywacje na ten przedmiot. A motywacja na niego była zerowa (może i minusowa, pies odsuwał się na widok koziołka), dzięki mnie i pierwszych fazach nauki :) Santa bardzo intensywnie myślała i kombinowała jak wyciągnąć koziołek min. zawieszony pod spodem taborka.

Sztuczki z aportem
To już wersja zaawansowana ucząca psa skupiania się wyłącznie na tym co robi -> szeroko rozumiana samokontrola. To bardzo pomogło Sancie w etapach nauki dostawienia do nogi z aportem.

Budowanie napięcia
Dzięki budowaniu napięcia na przedmiot jakim jest koziołek, udawało mi się uzyskać frustrację wynikająca z nieotrzymania nagrody, którym de facto z czasem stał się koziołek. To był kolejny krok do zbudowania motywacji i super pozytywnych skojarzeń z aportem.
Przez bardzo dużą chęć zdobycia aportu, musiałam wygenerować jeszcze większą chęć zdobycia osobnej nagrody -> samokontrola.




Kliker
Przy pracy z aportem zależało mi na jak najmniejszej ilości emocji i zamieszania. Przy zaznaczaniu pochwałą Santa nie była tak skupiona na trzymaniu jakbym sobie tego życzyła. Przez co po każdej pochwale następowało jedno podgryzienie, które skutkowało, ze ciągle byłyśmy w tym samym miejscu.
Kliker można używać na wiele sposobów -
warunkowanie klasyczne, instrumentalne poprzez tzw. kształtowanie zachowań jak i przemostowanie. Ja użyłam tej ostatniej opcji, czyli przedłużenia odpowiedniego zachowania. 
Dzięki temu Santa o wiele lepsze skupienie, a ja mogłam bezpośrednio skupić się tylko na klikaniu tego co mi się podoba.
Zanim wdrążyłam to do koziołka, uczyłam Santę co oznacza klik na komendzie "głowa" (trzymanie głowy na podłodze).