Wracamy z nowym pomysłem, z nowymi komendami i metodami.
Praca od podstaw, wszystko jeszcze raz.
Ostatni czas nie był najlepszy dla naszej współpracy z Santą.
Nie mogło być inaczej, gdy na każdym treningu dostajesz fale krytyki, czasem nawet nieuzasadnionej..
Zostałam uprzedzona, ze takie coś będzie miało miejsce, "bo ta osoba musi sobie pogadać i wszystko skrytykować..", no ale bez przesady. Idziesz na trening i na dzień dobry zjeby -_-
Odechciewa Ci się wszystkiego. Ktoś narzuca ci swoje sposoby i mówi, ze Twoje są złe i po chińsku..
Nic nie idzie, stoimy w miejscu, zaczyna się regres. Poważne cofniecie to poziomu... hmm "ale po co mam trzymać głowę w górze?".
Dziwne jest to, ze przychodzisz do domu, wstawiasz filmy z jakiegoś treningu i dostajesz od tej osoby komentarze "Doskonale Marta" >.<
No nic mniejsza.
Na razie mam zakaz chodzenia na treningi, bo za bardzo się dołuję i odechciewa mi się pracy z psem.
Najgorsze w pracy z psem jest to, gdy nie możesz być ocenionym w pracy. Już w tamtym roku wystartowałybyśmy w zawodach OBI, jednak nie było kasy na cała tą przyjemność z rejestrowaniem się w ZK, wyrobienie rodowodu etc... Przez to też odechciało mi się trochę pracować w takim tempie jak kiedyś. Przestałam regularnie ćwiczyć i są teraz tego efekty. Swoje dołożyli rodzice, którzy lubią psuć wszystko nad czym pracuję.
Chodzenie przy nodze i przywołanie poszło się... rozmnażać...
Chodzenie przy nodze uczę od nowa. Będzie w stylu kroku hiszpańskiego. O ile wyjdzie, jeśli nie, na pewno będzie kontakt wzrokowy zachowany. Uczę ją od paru dni. Odkładając na chwile smaki fajnie idzie już w tym stylu. Jednak na efekty muszę czekać tak z 2-3 tygodnie.
Radość. Musze byc bardziej radosna. Przez te treningi i pewna osobę z ćwiczenia z psem odebrało mi cała frajdę, zapomniałam jak to jest jak się cieszyłam, gdy Santa znowu zajesuperfajnie przeszła trasę na kontakcie. Szkoda, bo to było zacne uczucie. Teraz uczę się cieszyć z 2 sekundowego kontaktu, ale czasem zapominam, żeby wcześniej nagrodzić, bo kiedyś mogłam iść na kontakcie przez pół miasta i Santa się nie obejrzała na nic..
Przywołanie o ile szybkie, to nie dokładne. Jej mózg zmieszał dwie czynności jak dostawianie tyłka do nogi i przy dobieganiu zakręca mi do nogi.. Mam sposób jak to odkręcić, wiec to na luzie.
Najbardziej martwi mnie to chodzenie przy nodze.
Ostatnio nawet trzymała koziołek. Plastikowy, oczywiście nie swój ;)
Może kiedyś będę z tego psa.. ludzie.
Byle zdać to BH, a potem trenować swoim tempem do egzaminu IPO.
Filmik okazujące jakże zjebane chodzenie przy nodze ;)
Po tamtym treningu, wszedł nowy plan na ćwiczenia.