piątek, 31 maja 2013

Żywy łup...? Czyli jak Santa zachowuje się przy innych psach.


Ci co znają Sante bliżej wiedzą, że nie jest to normalny pies.. Choć słowo "normalny" to pojęcie ogólne.. to u nas w kontaktach psio-psich to pojecie sprawdza się w 100 %

Na początku, gdy Santa była mała, a ja cudownie pozwalałam jej biegać do piesków, żeby mój pieseczek się pobawił, bo przecież to takie potrzebne bla bla.. i zrobił mi się pies kochający witać się ze wszystkimi pieskami, ale jednocześnie od razu je dominując... Tak, szczenie które miało 4 miesiące już prężyło się przy innych psach, zwłaszcza małych.. Do tej pory nie wiem jakim cudem Santa w tamtym czasie wyszła bez żadnego pogryzienia.. ale za to moja cierpliwość na tym ucierpiała..

W taki o to sposób, mój piesek uwielbiał podbiegać do każdego pieseczka, mając mnie głęboko w poważaniu -_-
Uratowało mnie szkolenie PT. Zaczęłyśmy gdy Santa ukończyła 6,5 miesiąca.
Na początku jakiegoś wielkiego efektu nie było, gdy nagle.. wszystko się zmieniło. Santa zmieniła swoje zachowanie o 180 * 
Nie zwraca uwagi na psy na spacerze *.*
Moge z nią swobodnie przejsc, gdy jakieś psy szczekają, biegają, łapią piłkę / frisbee <3


Poprawiło się jej zachowanie na torze agi. Na początku, wbiegała na tor, gdy jakiś pies biegał, nie pracowała ze mną na pełnym skupieniu, bo jak tylko jakiś pies dostał nagrodę w postaci piłki od razu Santa biegła za nią...
A teraz cacy pracuje ze mną, jeszcze do wypracowania samokontrola..

Wcześniej muszę dodać, ze Santa zrobiła się agresywna, gdy bez niczego rzuciła się na nią Schejra...
Więc walczyliśmy długi czas z agresją.
Niedawno za cel do bronienia swojej miłości wybrał sobie Tex i Santa na każdym naszym wspólnym spacerze ( bo chcemy je ogarnąć ) kuli się jak koło niego przechodzili, ale to i tak czasem nic nie daje, bo wystarczy, że Santa podejdzie za blisko Karoliny i auć xD


Santy przyjaciółką od zawsze jest Nadia. 
Labrador ( labladol ) Patrycji. Spokojna, zrównoważona, bez ADHD, ogarniająca..
Santa bierze z niej przykład, chociaż i tak czasem dostają obydwie głupawki.
Na ostatnim spacerze z Patrycja i Nadią, Santa nie wiedziała ja się zachować przy psie, który ją.. nie atakuje xD
Jak zrozumiała, ze Nadia nie ma złych zamiarów to prawie wyszła z siebie tak się cieszyła xD
Filmik z treningu:


Uczeń przerósł Mistrza:


I wspólne gonienie "kaczej rodziny" xD

Dzięki Nadii Santa zrobiła się pewniejsza siebie, i już nie kuli się, gdy jakiś pseudo mały piesek się na nią rzuca tylko się broni. Broni to mało powiedziane, Santa w końcu zachowuje się jak "użytek" hyhyhy chce zagryźć ^^

wtorek, 28 maja 2013

Pies do wszystkiego.. ale co wybrać..?



Jak to się mówi.. jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego...
Nie wiem co zrobić, bo wszystkie każdego sportu chciałabym spróbować na "profesjonalnym" poziomie, czyli nie rekreacyjnie, nie z nudów, tylko wystartować w konkretnych zawodach...


IPO - to właśnie ten sport skłonił mnie do kupna Owczarka. Równie dobrze mogłam kupić sobie Bordera, Kelpie, Aussie.. bo nie chciałam psa "jedno-jedynkowego". Dlatego tak długo zastanawiałam się miedzy Maliną a użytkiem. Niektórzy wiedzą, dlaczego padł taki a nie inny wybór, niektórzy nadal snują swoje jakieś fantastyczne powieści.. 
IPO to cudowny sport. Na początku za nim jeszcze nie myślałam o psach jak o psach - czyli, że pies to ZWIERZE, potrzebujące zaspokojenia swoich naturalnych instynktów, a każdy pies ( wtedy lubowałam się w DONach -_- ) miał być prężnym, niedźwiedziem o pięknej rudej sierści z pięknym sidłem i ciemną maską.. Obecnie jak je widzę to rzygam tęczą >.<
Jak to się człowiekowi potrafią poglądy zmienić...

Więc tak jak zaczęłam IPO dla mnie było.. no było bez kompletnego zainteresowania. 
Od kiedy zaczęłam się interesować Malinami - głównie Malinami, bo wcześniej moje zauroczenie padło na Gronki, bo "są świetne do agility i frisbee" - to się zaczęło. 
Wpadłam xD Codziennie milion obejrzanych filmów, codziennie przejrzanych 100 rodowodów najlepszych linii  które teraz po 2 latach płyną gdzieś w pustkowiu najciemniejszych kątów mojej głowy .. No ale wyszło jak wyszło - mam owczarka niemieckiego.

teraz, gdy na prawdę mogę coś robić - realnie z moim psem <3, a nie wieczorami, gdy przed snem marzyłam sobie jak to moja suka będzie zasuwać po placu za pozorantem...

Tutaj nie ma żadnej wątpliwości - IPO miało być, zaraz będzie i będzie już z każdym moim ONkiem i Malinem - tak, tak nie wyrzekłam się miłości do Malinoisów ^^

Najtrudniejsze w tym wszystkim jest - wbrew pozorom - posłuszeństwo. 
Pies z takimi popędami jak Santa, która nie łapie, bo łapie tylko z prawdziwym zaangażowaniem, broni, a nie patrzy czy może już puścić / wziąć.. Tu opisuję nasze zabawy, na rękawie jeszcze nie byłyśmy, ale czerwiec już w sobotę ^^ To na prawdę nie jest problem, trzeba ją dobrze poprowadzić. A, a, ja i moje - taaaak - małe doświadczenie w prowadzeniu "normalnego psa" pod zawody jest no.. średnie xD Dlatego z Santa wystartuję może za jakieś 3-4 lata w IPO -2 :D 
A wcześniej wiadomo IPO - 1 bo to to jest normalnie pośmiewisko jaki poziom Polski ZK ma na testach hodowlanych ( i egzaminach, do których przygotowuje się psy w każdej zkpeowskiej szkole dla psów, a w założeniu są to egzaminy, które maja sprawdzić psa, ale jak mozna coś sprawdzić jeśli pies jest wcześniej do tego przygotowywany, a i tak są takie perełki co nie zaliczają -_- ). Wprowadzając dygresję ZK zamiast podnosić poziom obniża ja do IPO - V, które jest na poziomie Psiego Przedszkola..


Z Santą na pierwszym treningu u Mileny pojawiłyśmy się, gdy ta miała 4 miesiące i już wtedy wbiegając do tunelu twardego, a potem do miękkiego przyrzekła tym samym że już zawsze będzie ogarniała na torze. 
O ile Santa ma kłopot z samo kontrolą na torze, gdy jest przywiązana... jest i tak już taki postęp, ze jestem z niej zadowolona, bo na początku chciała pożreć wszystkie biegające psy, i najchętniej to by wbiegała na tor przebiegając im drogę, bo przecież "ona nie biegnie, to co jej zależy.." Obecnie Santa ogarnia o ile się nią zajmuję - miesiące pracy nad skupianiem dają efekty. Jeśli ze mną coś robi, to nic innego się nie liczy - nawet biegające psy po torze i robiąca volty Zi ^^ Nie zmienia to faktu, ze gdy jestem daleko i uczę się toru to Santa drze japę jakby ją ktoś zarzynał.. Ćwiczymy nad tym w domu, bo niestety ale mój tata także ma problem z kontrolowaniem emocji gdy wita się z psami no i są tego efekty...


Frisbee - moje zauroczenie od czasu, zauroczenia sportami kynologicznymi xD
No cóż Santa to nie border, ale daj radę, tylko moje.. para umiejętności para rzutów.. i skupienie na tym by nie za wysoko rzucić, żeby Santa za wysoko nie skoczyła >.<
Na razie Santa zjadła 3 dyski, jak się obkupimy do IPO to zakupimy normalny mocny dysk na wakacje :D
Ale jednak fri zostawimy sobie jako rekreację, bo na zawodach chyba i tak szans byśmy nie miały...

Także jak widać.. mam psa do wszystkiego. Psa z popędami, więc mogę sobie z nią robić co mi się żywnie podoba, ale.. no właśnie ALE na czym się skupić?
Wiadomo, ze na IPO tutaj nie mam żadnej wątpliwości,a le nie chcę z Santy zrobić powszechnego stwierdzenia, ze Owczarek Niemiecki nadaje się tylko do jednego, bo on taki i owaki -_-
Poza tym i ja bym chciała też rozwijać swoje ( jak na razie para umiejętności ) w czymś innym.


piątek, 24 maja 2013

Rafik i Voult.

                                                      Można?
Można !


Zdjęcie dzięki Karolinie blog

( robię Ci reklamę, wiec miej to na uwadze xD )

środa, 22 maja 2013

Zmotywowany jamnik i frisbujący owczarek.


Joseph przechodzi samego siebie. Pracuje, skupia się - bardzo fajnie jak na jego możliwości, czasem jeszcze się zagapi co tam się dzieje za nami, ale po zawołaniu kontakt wzrokowy już wyuczony :3

Teraz walczymy z podskakiwaniem przy chodzeniu przy nodze. To nam trochę czasu zajmie, ale Rafik już wie, ze ma się trzymać nogi - jeszcze muszę w nim wyrobić cierpliwość do nagrody.

Generalnie mamy równe siadanie, tylko na tym zdjęciu jakoś mu dupka się przesunęła.

No i to podskakiwanie, spowodowane podniesieniem reki - pół wyprostowane ciało.

Filmik:

Poza tym <werbelek proszę> nasze voulty prą do przodu !
Rafik nie ma już zahamowań do odbijania się od ciała, jeszcze tylko trzeba pracować nad prostowaniem nóg, bo na razie jest to w takiej formie:



A Santa jest tak nakręcona na dekle, ze ja codziennie muszę chować je w inne miejsce, bo sama chodzi po domu i je szuka... ! Jak je wyjmuję i biorę w ręce, to mi dziewoja po ścianach skacze.



Kłótnia między nami:
Ja - oddawaj ten dysk, bo nie mamy więcej !
Santa - Nie, jak złapałam to się szarp !





Santa ma dobrą technikę - jak jej dobrze rzucę to się pięknie wybija , tyłek podnosi i ląduje na przednie bądź wszystkie cztery łapy.




Zauważyliście jaką ona ma klatę?
Jak czołg xD

Za miesiąc Santa kończy rok !
W związku z tym szykuje się urodzinowy filmik.


Dzisiaj przyszła kamerka dla psów, wygrana w konkursie :D
Ponieważ będziemy brać w nim udział, co tydzień w zakładce "Konkurs" ( która niebawem powstanie) będą pojawiać się filmiki "Okiem psa"

piątek, 17 maja 2013

Konkurs Filmowe Kroniki Domowe - akcja prowadzona przez Friskies

Wczoraj przeczytałam e-mail dotyczący konkursu.
Zajrzałam w wiadomość. Zaciekawiło mnie. Odpisałam. 
Konkurs ma na celu pokazanie świta w taki sposób jaki widzą go nasi pupile. Fajna sprawa. 
Zawsze chciałam nakręcić filmik z Santą i Rafikiem. Pokazać co moje psy robią na co dzień, jak spędzamy leniwy czas w domu, a co robimy gdy wyjdziemy zza progu naszego mieszkania.
Zawsze zastanawiało mnie co robią moje psy, podczas, gdy nikogo nie ma w domu.. Czy śpią, kręcą sie, szukaja "szcześcia", a może gryzą się?

Pierwszy etap konkursu polegał na przesyłanie swoich rodzinnych zdjęć z pupilami. 
100 najlepszych zdjęć ( 50 zdjęć z psami i 50 zdjęć z kotami ).
Komisja kierowała się sposobem interpretacji zadania „ja i mój pupil” lub  „my i nasz pupil”. 

Osoby, które przeszły do kolejnego etapu otrzymały kamerki dla pupilów, które przyczepiane są na specjalnym panelu, by wszystko dobrze zarejestrować. 

W II Etapie, komisja wysyła zadanie tygodnia, które trzeba uwiecznić nagrywając je otrzymaną kamerką.
Raz w tygdniu komisja wybiera 3 zwycięzców, którzy otrzymują tablety.
Aby mieć zagwarantowana nagrodę w postaci karmy Friskies i zabawek dla pupili, należy nadesłać minimum 3 filmy, z trzema zadaniami.


Nagroda główna w konkursie, to weekendowy wyjazd do jednego z nadmorskich kurortów podczas którego odbędzie się event połączony z projekcją zwycięskiego filmu. 


Uważam, że jest to świetny pomysł na konkurs. Myślę, że każdego ciekawi jak nasz pupil postrzega otaczający go świat, sytuację i nas.

Więcej można dowiedzieć sie na fanpage’u Friskies

poniedziałek, 13 maja 2013

OBIkowy jamnik ! :D

Owczarek Niemiecki został stworzony, by pracować z człowiekiem, jamnik , by pracował samodzielnie, by nie ustępował w walce z borsukiem / lisem w ciasnej norze. Jamnik miał pracować sam, sam sobie ustalał co zrobi i w jaki sposób i człowiek miał wtedy mało do gadania.
No właśnie, a jak jest teraz?
Teraz jest tak samo, tyle, ze większość jamników nie musi podejmować decyzji pod ziemią, a nad nią.
Stwierdziłam bowiem, że skoro idzie mi tak dobrze z Santą i ogarniam jak i czego uczyć, bo jakby nie było od 9 miesięcy regularnie z nią ćwiczę i od 4 miesięcy uczęszczam na zajęcia do klubu.

Dzisiaj jak byłam z psami na boisku, ćwiczyłam z Santą chodzenie przy nodze, zmiany pozycji, zostanie, przywołanie i obieganie, czyli standard. Rafik.. no Rafik to był (hahahaha ) na górce oddzielające boisko od strzelnicy i przyglądał się z góry. Gdy juz wracaliśmy, zawołałam Rafika. Coś mnie tchneło, żeby zrobić z nim przywołania - takiego jak Santa, on nigdy takiego nie miał - ku mojemu zdziwieniu, Rafik ładnie przybiegł i usiadł przede mną za smaczkiem. Bongo ! Mamy to. Spodobało mi się.
Przypomniała mi się anegdotka o psach, które maja większe predyspozycje do współpracy z człowiekiem - chodzi mi o posłuszeństwo, bo to było na PT - a inne mniej. 
Dlaczego by nie spróbować? Dlaczego by nie podjąć się wyzwania jakim jest ujarzmienie jamnika z 9-cio miesięczną przerwą w posłuszeństwie ( same sztuczki miał tylko ). 
Ogólny plan chcę zrealizować w ciągu roku - stad też dzisiejszy post, żebym wiedziała, kiedy byłam tak wspaniałomyślna :D - ale po pierwszej sesji... taaa to potrzeba duuuużo cierpliwości xD

Rafik nie jest niechętny do pracy, nie zmuszam go, ale chłopak był zaskoczony, ze wymagam od niego "tak wiele"xD

Pierwsze co zrobiłam, gdy przyszliśmy do domu zabrałam kolejną porcje smaków i wyszłam z nim na podwórko. 
Dobrze wiedział, ze mam samki, ale zgodnie ze schematem po chwili pobiegł tam gdzie są koty, zawołam go szybko popatrzył się na mnie - "Ale jak to mam przyjść, tak do Ciebie, od razu?"
Uznał to chyba za żarty i zaczaił biegać po podwórku jak debil. Podbiegał i odbiegał - zaczepiał do zabawy. Ale ja stoję. W końcu sie skusił i podbiegł - " O jej smaczek !"  W szoku był chyba, bo nawet nie zdążył dobrze wziać smaczka i uciekał dalej -_-
Po paru chwilach wybiegania, przyszedł i wziął smaczka jak normalny pies. Parę powtórzeń i mamy to ! Załapał, ze się nie bawimy tylko pracujemy.

Następnie wzięliśmy się do chodzenia przy nodze. No bo to najszybciej idzie do wypracowania, a i uczy kontaktu z człowiekiem. 
Siad - kotakt - smaczek i pochwała jednocześnie.
Noga - pochwała - smaczek - pochwała - siad, pochwała ze smaczkiem. I tak parę powtórzeń.
Przerwa i zabawa w gonitwę - nie wiem ten pies to chyba zeschiwzowany jets na tym punkcie xD

Koniec przerwy.
Czas na powtórkę.
Zajarzył, ze chodzi o to by iść koło nogi iiiiii patrzeć się na mnie - a raczej na smaczka :D ale jest sukces - mamy uniesioną głowę !
Ostatnie przejście - ręka już nie przy samym pysku - idzie ! Ale podskakuje. Ważne, ze Rafik ma cel i chce pracować za smaczka.
Jak na pierwsze zajęcia to jestem mega dumna. Rafik nie jest aż taki ułomny jak myślałam xD



niedziela, 12 maja 2013

Egzamin PT I stopnia - zaliczony!

Hyhyhy, zdany kurs posłuszeństwa I stopnia :D
Jeszcze tylko 2 i jadymy na zawody xD
Jedyne co nam pozostało do zawodów, to przeszkoda i aport formalny.

W końcu pokazałyśmy, ze nasza praca nie idzie na marne i ludzie potrafią to doceniać ^^

Krótki opis od naszej instruktorki ( to co udało mi się zapamiętać ):

Generalnie bez zarzutu. 100 % skupienie od początku wejścia na plac, do samego jego zejścia. Szybkie tempo zmiany pozycji. Chodzenie przy nodze bez zarzutów. Kontakt, bez wyprzedzania. Zostawanie to samo. Chodzenie na luźnej smyczy to samo.
Jako ze my ćwiczymy pod sport mamy do doskonalenia detale. Najważniejsze to przy zmianie pozycji. Tempo się przyspieszyło, ale z warowania na siad trzeba ją poprawiać, żeby siadała na łapy, a nie na dupę. No i przy chodzeniu przy nodze muszę bardziej rękę ze smaczkiem cofnąć to i Santa się jeszcze bardziej wyprostuje.

Po egzaminie z nią to ćwiczyłam i się już cofnęła ładnie, teraz to trzeba utrzymać. No i jak zawsze przy zakrętach robiłam, ze Santa mnie obiega, to teraz robimy tak, że ona musi się razem ze mną okręcić, to się wtedy cofa ładnie.

Teraz czekam tylko na dopływ gotówki i IPO ^^


Zdjęcie z wystawy

czwartek, 9 maja 2013

"Czy ona ma na czole napisane: pogłaszcz mnie?"

Dlaczego ludziom tak trudno powstrzymać się przed wyciągnięciem rąk do psa?
Why?
Nerwy mi puszczają, gdy muszę odciągać Santę od każdego kto wyciąga do niej łapy, bo przecież taki ładny, szary kundelek - to pewnie jest taki milutki. Owszem, jest milutki, ale czy ona ma kartkę przyczepiona do czoła z napisem: " pogłaszcz mnie"? No nie wydaje mi się, a ludzie robią dokładnie tak jak by ona tam była.
Dzisiaj z okazji swojego pierwszego złapanego kleszcza -_- byłam u weta. Tam zawsze jest dużo ludzi, dzisiaj natomiast zrobił sie z tego jakiś koci zjazd. 
Siedzę z Santą, ona - aż jestem zdziwiona, podobnie jak i wszyscy co byli w poczekalni - nie zwracała uwagi na koty ( oprócz tych dwóch razy, gdy juz nie wytrzymała, jak jej kobitka mówiła " o jaki spokojny piesek, nie widzi kotka ble ble" ). Weszła jakaś pani Genia nawija z jakimś swoim znajomym jakby u siebie w szałasie była, wchodzi następna, na dzień dobry głaszcze mi Santę, akurat tam, gdzie był kleszcz. No i nie wytrzymałam. 

No i tak generalnie to był drugi raz w życiu jak bałam sie o swojego psa gdy byłam u weta. Pierwszy raz jak Rafik wpadł pod samochód i dzisiaj drugi raz. Jak szłam z nią rano do weta, to miała rozwolnienie, ale to pewnie od trawy, bo wczoraj jak koń tak jadła, jak jej kazałam warować po zabawie.. Idziemy dalej i mi dziwnie chodzić zaczęła. Ja już w głowie tylko czarne myśli, uraz, dysplazja, naderwanie ścięgien, zwichniecie, to tam to... Ale wet powiedział, że wszystko ok, musiała źle stanąć, albo brzuch ją bolał jak miała to rozwolnienie, bo to się stało jak podnosiła się " z tej pozycji" xD 
Ręce mi się trzęsły.. Masakra. Tylko się modliłam, żeby jej nic nie było.
Zważyłam ją.. chyba musimy przejść na dietę >.< 27 kg xD




W niedzielę mamy egzamin PT, trzymajcie kciuki, żeby Santa znowu eis na mnie nie obraziła >.<

 

wtorek, 7 maja 2013

Wystawa

4-5 maja to w Łodzi wielkie święto dla psiarzy. Ludzie zjeżdżają się nie tylko z całej Polski, ale i ze świata. Jak co roku jesteśmy na tej wystawie. Trudno by było przeoczyć taką okazję. Jednak z roku na rok nie chodzę tam podniecać się pieskami różnych ras, ale w konkretnym celu.
Pierwszy raz, gdy byłam w Łodzi na wystawie - WOW tyle psów, tyle ras, tyle ludzi w jednym miejscu. Byłam na każdym ringu, jednak i tak najwięcej czasu wtedy siedziałam na ONkach i jamnikach, ale to właśnie wtedy po rozmowach i siedzeniu przy ringu Rodezjanów i Wyżłów Węgierskich zakochałam się w tych rasach. Na kolejną wystawę ( klubowa pasterskich niepolskich ) przybyłam w konkretnym celu - porozmawiać z hodowcami ON, bo przecież to już czas, w którym rodzice po toruńskiej wystawie nieco zmienili zdanie o drugim psie. Jakież było moje zdziwienie, ze Owczarki Niemieckie maja osobny klub xP  Ale za to poznałam cudowną rasę jaką jest Owczarek Belgijski. W następnym roku na wystawę szłam z Julką by spotkać sie z Olą od Hiry i jak to powiedziała Ania" by ja śledzić" - pozdro dla Amelki xD Było śmiesznie, jak zawsze :D W tym roku to już co innego. Wystawa średnio mnie interesowała, a raczej ludzie i zawody agility i egzaminy PT. Ale pojawiłam się także przy ringu ONków, no i JRT, bo Jula wystawiała.      

 Idąc na wystawę miałam swój cel - zobaczyć jak będzie się zachowywać mój niepełno-sprytny łowczarek. W takich warunkach nie miała jeszcze okazji być. Nigdy nie widziała tylu psów, tylu ludzi w jednym miejscu. Najbardziej obawiałam sie, ze mnie przeciągnie na ring jak zobaczy biegające psy, ale Was zaskoczę  moje czarne myśli się nie spełniły, a było lepiej niż myślałam. Santa nie szczekała, nie wyła - no może trochę dała koncert jak Julka się na ring szykowała, ale tak to bez większej opery.
Trochę ciągnęła, zwłaszcza jak była przy nas Julka. Poza tym szła normalnie, aż dziwnie xD


Już na wejściu zostałam mile zaskoczona, gdyż dowiedziałam się, ze mam "ładnego wilczaka", nie chcą robić pani przykrości grzecznie podziękowałam i poszłam dalej. Ktoś wołał " O Santa idzie", odwróciłam się, ale nikt sie nie przyznał.. Szkoda.
Jak zawsze dużo znajomych się spotkało, co mnie dziwi mam owczarka niemieckiego, a nie mam owczarkowych znajomych, tylko borderowych :roftl:



Zgodnie z założeniem, najpierw poszłam na agility, ale że nic się jeszcze nie działo, a Julka przyszła to poszłam z nią pod ring Jacków.
Tam też się jeszcze nic nie działo, bo oceniane były dopiero psy, a w międzyczasie dotarła Patrycja z Nadią i Karolina z Texasem. 

Po ocenie Jessie poszłyśmy na agility. Właśnie Jessie JJ Herbu Harpagan - ocena wybitnie obiecująca, najlepsze baby w rasie. Taka mała reklama xD


Dopóki była Julka, Santa nie chciała mi przynieść szarpaka, bo lgnęła do Julki. Swoja drogą ja nie rozumiem tego fenomenu. Każdy pies, który ma z nią styczność klei się do niej, nie widzi poza nią świata, przy czym żaden pies się jej nie słucha -_- Jak poszła, Santa zupełnie inny pies ;)


Co uzyskała Santa? Santa uzyskała 2 pogryzienia od Texasa xD

Texas uznał Nadie za swoja miłość i nie pozwalał do niej dojść, Pech chciał, że Santa obok przechodziła. A potem to już z "borderowskiego przyzwyczajenia" ją chciał zagryźć.
Musiałam chronić Sante swoim ciałem no i się doigrałam - siniak na udzie, naszczeście nie taki stan jak ugryzł mnie tamten kundel w parku, ale zawsze. Chciaż mnie juz jedno ugryzie w tą w czy w tamtą nie robi różnicy. Tata sie mnie spytał dlaczego nie uczę Santy bronienia się. Odpowiedziałam mu, ze to ja bronię inne psy, bo Santa potrafi się obronić, ale ona jak się broni to nie zna granic, tylko zagryzie.
Przekonała się o tym Schejra, Jessie, Rafik, Texas swojego czasu i każdy inny pies, który do niej podskakuje, a także w sobotę rano - kot, gdyby nie moja komendy, to na podwórku było by jednego kota mniej. Co nie zmienia faktu, że się Santa speszyła i kuliła ogon jak Texas na nią patrzył z miną "zaraz Cie zjem", no ale to ja pokazałam Sancie, ze ma uciekać - ulegać przy pierwszej próbie ataku. 

Jak co roku było śmiesznie, o to niektóre wystawowe fakty:
- Santa jest wilczakiem,
- Nadia jest krótkowłosym czarnym Goldenem,
- Texas jest suczką rasy australian cattle dog i nazywa sie Teksia,
- Agility wymawia sie z niemieckim akcentem "adżylty",
- Mudi nie da sie uciszyć, przez 2,5 godziny bez chwili odpoczynku ujadały...
- Zostałyśmy opieprzone przez sędzią PT-2, że odbywaja sie zawody i ze nasze <aktualnie> gryzące sie psy przeszkadzaja, ale wbiegajace psy na plac i ciągle szczekające Mudi nie przeszkadzają.

Niezłe pompy były xD

czwartek, 2 maja 2013

Agility pełną parą :D

Dobra juz tak się nie podniecajmy :D
Za nami już 3 wiosenne treningi i jest na prawdę mega !
Moja para zdolności dzięki Milenie rozwijają się, poza tym w większości pomyłek ratuje mnie Santa, bo "pamięta" tor xD
Santa ładnie jest narajana na tor, wszystko skacze o ile jej dobrze pokażę - jak nie to też skoczy, a co tam jedna hopka w te czy w tamtą xD 
Trochę uczymy się huśtawki i slalomu, ale to więcej czasu zajmie. Pewnie tyle samo co moje ogarnianie zmiany ręki >.<




O ile Santa zasuwa na torze, tak jak inne psy biegają a ona jest uwiązana.. To o matko i ojcze... za jakie grzechy mam psa nietolerującego innych futrzaków -_-
Drze tą japę jakby ja zarzynali. ALE, już znam przyczynę jej frustracji - siku. Jak Santa nie załatwi swoich potrzeb fizjologicznych to jest taka wstrętna, ze normalnie mam ją ochotę oddac do restauracji z chińskim jedzeniem... Załatwi się i całkowicie inny pies. Podobnie mam na spacerach, zwłaszcza na mojej ulicy, bo ciągnie na trawnik, żeby się załatwić. Nie wiem jak ona się uchowała, ze nie potrafi kulturalnie jak Rafik chodzić na smyczy...


Hahaha moja twarz >.<

Dobrą nowiną jest także to, ze jak Santa jest puszczona ze smyczy to już NIE ATAKUJE BIEGAJĄCYCH PSÓW nawet na torze. Podbiegnie, ale na moje odwołanie reaguje ^^ Ale psy muszą być uwiązane...

W sobotę wystawa, miaałyśmy startowac w zawodach treningowych, ale pozostaje nam tylko tor obok tego głównego. 
Ktoś może będzie?  Ja będę cały dzień ^^ Łatwo rozpoznać - szukajcie użytka na wystawie showów xD