czwartek, 29 listopada 2012

Dojrzewanie...

Okres dojrzewania jest chyba najuciążliwszym czasem w życiu psa jak i jego właściciela..
Santa zaczyna się stawiać, zapominać jak ma na imię, gdy wołam ją na podwórku i co ciekawe zaczęła "atakować" biegajacych ludzi - za co?!
Czy ja nie moge mieć chociaż raz normalnego psa? Tylko zawsze coś. Dobrze, że to nie jest w geście agresji a w geście zabawy, ale jednak. Skoczyła dwa razy, o dwa razy za dużo.
Sama wymagam od ludzi by pilnowali swoje psy, więc od siebie musze wymagać jeszcze więcej, by dawać przykład innym, a ten pies mi to uniemożliwia. Ale wszystko na spokojnie, damy radę. Na razie staram się unikać tego i wołać ją zawczasu, albo przytrzymywać za obrożę. 


Sancie wyleciały już wszystkie zęby, jest już po wszystkich szczepieniach, jeszcze tylko wścieklizna i powtórzenie odrobaczenia - tym razem mam wypisane każde szczepienie do listopada przyszłego roku ;D
No nie powiem Sancisko podrosło, ma już ok 54 cm w kłębie i waży trochę ponad 18 kilogramów. Marzy mi się, aby urosła tak do 58 - 59 cm ( 60 max dla suk) i nie przekraczała wagi 29 kg ( max 32 kg dla suk ). No i ma 5 miesięcy ;]
Nadal robi wrażenie, jednak teraz bardziej ludzie zwracają uwagę na jej debilne warjacje, na wracanie na zawołanie, na chodzenie przy nodze i uwaloną sierść.. 


Nieraz mam ochotę zabić  poćwiartować tę sukę, nieraz mi się scezoryk w kieszeni otwiera, ale jakoś się trzymamy. No cóż nikt nie powiedział, ze będzie łatwo, zwłaszcza przy tak rostrzepanym szczeniaku. 

Wczoraj wróciłam o dziwo wcześniej ze szkoły ( po 15 jakoś ) no więc korzystająć, że jest jeszcze widno od razu poszłam z psami na spacer. Marzyłam o tym, by chociaż raz wrócić czysta o domu, ponieważ wyszłam w nowych spodniach, a nie chciałao mi się przebierać. Było tak pięknie, zakręcaliśmy już w ostatnią ćwiartkę parku - jeb santa musiała przebiec koło mnie przez kałużę, cała lewa noga w czarne plamki ( spodnie brązowe ). Później chciała podbiec do psa, to ją zawołałam, po czym dałam smaka, Santa szczęśliwa, musiala okazać swoja radość odciskająć piękną łapę na prawej nodze. Później ta ślepota wbiegła mi w nogi i całe spodnie z tyłu uwalone - Fuck YEAH !


czwartek, 22 listopada 2012

(Nie)aktywne psy

Zebrałam sobie zdjęcia z paru miesięcy moich bardzo (nie)aktywnych psów :D

(zdjecia dosyć słabej jakości, robione wieczorem, do tego żelazkiem..)





Prawie mnie nie widać ; >

Śpię...
- Santa wstań, bo idę spać..
Do mnie to było..?

- Nie, do tej obok...

To dobrze.. idę spać dalej..

Człowieku.. zgaś to światło!

sobota, 17 listopada 2012

Moja Myszka i Mój Myszek.

Zacznę może od tego, ze w ubiegłą niedzielę dowiedziałam się, iż mam "prawie owczarka" i "prawdziwego jamnika"  - it's ok !
Uwielbiam "leśnych kynologów" xD


Z moim "prawie owczarkiem" nadal tłuczemy posłuszeństwo i  rozwijamy popęd łupu. Powiem tak.. Santa jest chyba bardziej myśliwskim psem niż Rafik - ta to wszystkie ptaki, reklamówki, liście goni, no wszystko co się tylko rusza. I nie zapomina,że nazywa się Santa :D


Przez ostatni tydzień wiele się nie działo. Jak kiedyś Santa zaprzestała współpracy ze Mną, tak ja przez ten tydzień nie miałam ochoty w ogóle wracać do domu - nie z powodów rodzinnych, a szkolnych. Matko, co ja mówię xD Szkolno-towarzyskich, z przewagą towarzyskich :D
Nadszedł weekend, czas rekompensat. Nasz poranek dzisiaj wyglądał mniej więcej tak:

Godzina 5:40 - Słyszę, że mi coś nad uchem piszczy, wiska się przy łóżku, łapie za ręce.
Udaję, ze mnie nie ma, ale nie wychodzi, więc wołam mamę, zeby z psem na dwór wyszła.
Godzina 6: 44 - Kręci się i kręci, nie da się spać. Wstaję, pies wniebowzięty. Daję jej jeść, bo to jej pora - czemu pies jest skonstruowany na bazie zegarka, w którym nie ma przerwy na dni wolne? Idę spać dalej.
Godzina 7 ( z minutami ) - "No może byś już wstała, bo mi się samej nudzi?" Wstaję. Ogarniam się i jem śniadanie. Patrzę się na Santę, ona na mnie. Co można robić z psem o tak wczesnej porze? Godzina 8 - Spacer.

Godzina 12 - Rafik się ocknął - i to jest pies ideał <3 


 Parę dni przerwy i od razu jakoś lepiej współpracuje się z psem. Chodzenie przy nodze - idealnie wręcz, wałkujemy jeszcze równoległe siadanie bo jeszcze zamacha się tyłkiem w bok, ale teraz krzyczę "siad" jeszcze, gdy idę to psu jakoś lepiej do głowy wchodzi.
Staram się ćwiczyć w rozproszeniach, jeśli chodzi o zabawę to nie ma żadnych przeszkód, jeśli chodzi o komendy to Santa najpierw musi zobaczyć co się dzieje, gdy się ktoś kręci.
 Zęby jej lecą więc i szarpać się nie da tak jak kiedyś. Muszę poczekać. Jutro pojadę na START i kupię jej kości i porozglądam się za posłaniami, bo jak wymieni zęby to czas sprawić nowe posłanie.

Jutro wstawię filmy, bo dzisiaj już mi się nie chce.


piątek, 9 listopada 2012

Park...

Tak.. to był bardzo dziwny tydzień.
Jednego dnia wszystko świetnie, następnego wszystko się waliło, a nazajutrz było jeszcze lepiej niż parę dni wcześniej... - nie lubię szczeniaków, to jak z kobietami...

Po piątkowym treningu zepsuło nam się przywołanie - na szczęście tylko na placu, a to tylko dlatego, ze jakiś mały kundelek zabrał jej ( swoją piłkę, ale ona uznaje że wszystko co piszczy że jest jej, także..) piłkę. Później w geście "zemsty" ( choć psy nie znają takiego uczucia, ale jak patrzę się na Santę, śmię w t wątpić..) polowała na biedną Strzałkę. Musiałam się zwijać i wybrać się na samotny spacer, gdzieś po Konsantynowskich polach. Tam kułam na blachę przywołanie i aport. 

 
W niedzielę okazało się że Santa ma nicienie. Było im tak dobrze u Niej, że postanowiły eksploatować inne tereny i wychodziły z niej góra i dołem... Wet zapomniał o cyklu odrobaczeń... Zrobiłam alarm i w niedzielę jechałam tramwajem specjalnie do Łodzi do weta po tabletki. Po dwóch dniach znów wychodziły robaki, ale już otrute. W środę znów muszę dać jej tabletki. 


Trochę poprawiło nam się chodzenie przy nodze, ale chyba zacznę jeszcze raz od nowa, tym razem zacznę od chodzenia przy nodze na smyczy, bo mnie zaczyna wyprzedzać i wchodzić pod nogi, albo patrzy się przed siebie, a bardziej zależy mi na kontakcie.
Slalom mi się bardzo podoba, i chyba każdemu kto widzi nas w parku ;D
Co moge jeszcze dodać do plusów... ach tak. Przychodzenie. Santa nie przyjdzie do nikogo obcego i nie wykona od niego komendy - przykład - Julka xd
Julka ja zawołała ( ja stałam koło niej) Santa przyszła do mnie, choć jej nie wołałam, a Julka na nią "ciumkała". Podobnie z aportem. O ile w ogóle pobiegła po niego, to przynosiła go mnie. I pomyśleć, ze jeszcze albo już miesiąc temu Santa swobodnie bawiła się z Panią Anią na testach Charakteru...


No tak, jak na Owczarka przystało Santa cały czas musi mieć coś w pysku. Na spacerze by odwrócić uwagę od smyczy ma piłkę na szarpaku i sama sobie ją trzyma, w domu zaś znalazła sobie nowe zajęcie razem z Rafikiem - przynoszenie mi orzechów. Za to Rafik nauczył je sobie otwierać i zjada te " móżdżki" w środku O.O


Jak jestem przy Rafiku to nie w sposób nie wspomnieć o dzisiejszej sytuacji "odważnego jamnika", tylko że odważnego inaczej..
Idę sobie dzisiaj kulturalnie z psami do parku. Na alejce "wejście / wyjście z parku" szły kobity z "ONkiem", agresywnego, bo jakże by inaczej - jeszcze nigdy nie widziałam normalnego ONka u mnie w mieście -.- Ogok nich szedł agresywny kundel, który zamieszkał sobie w parku i na polach nieopodal ( tam gdzie chodzę z psami), oczywiście straż miejska nie widzi w tym problemu,. bo nie atakuje ludzi, znane są  mi przypadki, że pies do ludzi warczał i pogryzł kilka psów, w tym Rafika już parę razy. 
Jak zawsze przy wejściu smuściłam Rafika, normalnie zrobiłabym to samo z Santą ale widzą agresywnego ONka i do tego jeszcze tego kundla zrezygnowałam - na moje szczęście. Kundel podszedł do mnie ( ONek cały czas szczekał i się wyrywał), odgoniłam go i szłam dalej korektując Santę by nie wpatrywała się w psy. Rafik był daleko. Nagle ten kundel ruszył ni stad ni zowąd  na Rafika. Nosz kurw... mać! Rafik stanął dęba. Przyjął pozycję ulegającą. Pies na niego nacierał, Rafik chciał uciec. Zawołałąm go, ten się zatrzymał. Obok psów stała starsza pani ze swoim pieskiem - widach było, że jest przerażona i ni wie co ma robić. Nie robiłam gwałtownych ruchów, przyglądałam się z odległości, powstrzymując Rafa od ucieczki. Niestety po kolejnym natarciu przez kundla Rafik nienarażając się na koleją zajadkę uciekł ile fabryka daje. Powtórzyłam zdanie, którego użyłam wyżej. Wołam Rafika. Zatrzymał się, ale bobiegł dalej. Ruszyłam spokojnie, próbowałam opanować emocje. Było dobrze, dopóki nie doszłam do owego psa, ten ruszył na Santę - no jeszcze tego brakowało! Jak to ja - użyłam swojej tajemnej postawy, której boją się wszystkie psy. Wkurw, postawa dominująca, złość i pewność siebie, odstrasza nawet największego agresora - sprawdzone na każdym kundlu rzucającym się na moje psy psie. Pies uciekł. Pani z przerażeniem pozakażała mi gdzie Rafik zwiał.
- " Tam pobiegł i skręcił za blokami!".
Nic mu się nie stanie, nie zgubi się, jedyne czego się obawiałam to to, ze przebiegnie przez Długa i potrąci go samochód - pies podczas ucieczki ma klapki na oczach. Idę. W między czasie równam oddech i się uspokajam. Wołam : "Rafk!". Skręcam, a tam Rafik stoi sie trzęsie. Zawołałam go, ale nie chciał podejść bo Santa stało koło mnie. Zawołałam jeszcze raz i kolejny. Nie wychodziło, bo zatrzymywał się metr ode mnie. Powiedziałam " stój" i podeszłam go zapiąć na smycz, po czym poszliśmy do parku. Po drodze wyjęłam telefon by od razu dzwonić po policję ( nie miałam kasy by zadzwonić po SM). Niestety kudnla już nie było... Ale uraz pozostał, bo Rafik cały czas był spięty i bał się. W połowie parku wzięłam go na smycz, ale dopiero po wyjściu z parku pies się odprężył.. A Santa jak zwykle miała wszystko w czterech literach xD
Pragnę jedynie zazncazyć, ze każdy normalny i zrównoważony pies stara się uniknąć sprzeczek, co Rafik uczynił, ale chyba kundel nie zna podstawowych zasad kultury w psim świecie..


sobota, 3 listopada 2012

Chwilowy zanik mózgu u Santy. Postępy u Rafika.

Nie wiem jak to się stało, ale w piątek Santa chyba zapomniała, do czego służy mózg...
W tramwaju zachowywała się jak zawsze - położyła się i drzemała przez prawie godzinę, ale po wyjściu z tramwaju  St. wydawała się jakby była w jakimś amoku.. W ogóle nie kontaktowała, mogłam mówić, krzyczeć, prosić ją na kolanach by chociaż zareagowała na swoje imię. NIC. Kompletnie nic. Nawet korekty nie działały, bo przecież ciągnęła jak nigdy. Nie wiem co jej się stało, ale to na pewno nie przez jazdę, może to przez kolejne rozwolnienie.. Najadała się z Rafikiem węgla -.-
Na treningu hmm, było całkiem dobrze, ale gdy przyszła dziewczyna z małym kundelkiem, i zaczęła się gonitwa z piłką, tak skończyło się przywołanie, zapomniała jak ma na imię, a na dodatek bardzo jej się podobało polowanie na Bogu winnego kundelka..
Zwiazku z tym Santa była przywiązana przez pół treningu do płotu, a zajęłam się Rafikiem.
Idzie nam coraz lepiej, Rafik zaczął podążać za ręką i skaczemy już na kilka hopek, razem ze skrętami, no i tunel :D Jedyne co udało się Sancie to sama wchodziła do rękawa -pierwsze co po wejściu na plac to poleciała do tunelu z rękawem.. ach.. dobrze mieć takiego psa, który niczego się nie boi <3

Cześć mogę Cę zjeść?

Ogarniamy z Santą zadek. Wchodzimy na miskę, robimy tez kółka - jeszcze pokracznie, ale ten pies w ogóle jest dziwnie skonstruowany.... Dzięki misce nauczyła się w końcu chodzić do tyłu, na filmiku jeszcze kiepsko to wygląda, ale teraz jest już całkiem fajnie, niestety nie mam żadnego aktualnego filmiku, bo nie mam jak nagrać, tylko tyle co z aparatu, a tam mam ograniczoną  pojemność itp. Jutro postaram się coś nakręcić i wstawić, także bądźcie czujni ;P

Uśmiech w stylu Santy ;D